piątek, 15 grudnia 2017

54. Musze iść z duchem czasu.

Następnego dnia rano, by nie marnować dnia w podskokach zeszłam do kuchni. Na kartce napisałam, że idę do sklepu cioci po czym przyczepiłam ją do lodówki. Ubrałam tenisówki, zamknęłam za sobą drzwi na klucz i pojechałam do miasta. Przed budynkiem stało parę dziewczyn zaglądających przez witrynę do środka. 
- Jest już otwarte. Można wchodzić - powiedziałam mijając je. Zdziwione spojrzały na mnie, ale weszły za mną. Odłożyłam swoje rzeczy na zaplecze, po czym wróciłam na sklep. 
- Ty jesteś Malwina? - podeszła do kasy młoda dziewczyna.
- Tak, w czym mogę pomóc? - spojrzałam na nią.
- Bo to trochę głupie... ale czy mogłabym zrobić sobie z tobą zdjęcie? - wyglądała na lekko zawstydzoną, więc uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
- Jasne. 
Obeszłam blat i stanęłam obok niej.
- Jesteś śliczna - usłyszałam w momencie robienia zdjęcia. Uśmiechnęłam się szeroko do obiektywu, po czym przytuliłam dziewczynę i jej podziękowałam.
Z lepszym humorem niż dotychczas wróciłam do za kasę i zaczęłam obsługiwać klientki. 
Pod koniec mojej zmiany w sklepie pojawiła się moja mama z Julką.
- Hej mamo - rzekłam zabierając na ręce małą.
- Cześć. Nie mówiłaś wczoraj, że zamierzasz iść do pracy. 
- No wiem, ale wszyscy jeszcze spali więc zebrałam rzeczy i przyszłam tu. Fajnie jest wrócić do normalności - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Właśnie! Musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Opowiem, ale nie teraz. Lucy wróciła na noc?
- Nie, ciocia próbuje się z nią skontaktować, ale ma chyba wyłączony telefon.
- Zaraz kończę zmianę to możemy pojechać do chłopaków. Na pewno jest u nich - powiedziałam idąc po torebkę.


                                                         ***

- Nie przestrasz się jeśli od razu na wejściu zobaczysz któregoś z chłopaków w dziwnej pozycji bądź co gorsza praktycznie bez ubrań - pomyślałam o tych wszystkich razach gdy weszłam do pokoju Liama gdy był nie ubrany. 
Pokiwała mi głową, po czym weszłyśmy do środka. W budynku panowała kompletna cisza. Było słychać jedynie działającą lodówkę. 
Z siostrą na rękach weszłam po schodach do pokoju gdzie śpi Lucy. Sytuacja jaka mnie zastała w żaden sposób mnie nie zdziwiła. Moja kuzynka spała przykryta po same uszy kołdrą. By trochę ją rozbudzić odsłoniłam zasłony i otworzyłam okno. Teraz to kwestia 10 minut kiedy dziewczyna wstanie.
Wychodząc z jej pokoju wpadłam na Liama. 
- Długo tu jesteś? 
- Od 5 minut. Przyjechałam z moją mamą sprawdzić co z Lucy. 
- A ten słodziak to pewnie twoja siostra? - powiedział i wyciągnął ręce by wziąć brunetkę na ręce.
- Tak. 
- Może napijecie się kawy? 
- Zapytam mame czy chce zostać - powiedziałam idąc za chłopakiem.
W kuchni siedziała moja rodzicielka z Niallem i Harry'm. 
- Napijemy się kawy z chłopakami czy wracasz do taty? - usadowiłam się obok Liama.
- Wracam do taty i cioci, ale dopiero jak zobaczę się z Lucy.
Jak na komendę do pomieszczenia weszła brunetka. Lekko zdziwiona moim widokiem usiadła z nami przy stole. Między nami panowała cisza, po za gaworzeniem mojej siostry. 
- Cieszę się, że cię widzę Lucy - odezwała się jako pierwsza moja mama.
- Ja też - uśmiechnęła się szczerze. - Pewnie moja mama was przysłała? Zaraz się zbieram do domu. 
- Nie przysłała, ale martwi się o ciebie. Myślała, że wrócisz wczoraj z Malwiną. 
- Pomyślałam, że lepiej będzie jak dam wam trochę prywatności - odrzekła zirytowana.
- Lepiej będzie jak natychmiast wrócisz do domu i zajmiesz się swoimi obowiązkami. Nie jesteś już w trasie z chłopakami, więc mogłabyś pomóc mamie w sklepie. Malwina wstała specjalnie wcześniej rano, by iść do pracy, a ty w tym czasie grzałaś łóżko. Nie sądzisz, że trochę nadużywasz dobrego serca twojej matki? - ze stoickim spokojem, zabrała Julie z rąk Liama, po czym wyszła. 
- Przepraszam - powiedziałam do reszty i poszłam za mamą. 



                                        * LUCY *


Słowa jakie ciocia skierowała w moją stronę do teraz dźwięczały mi w uszach. Spakowałam wszystkie mi potrzebne rzeczy, pożegnałam się z chłopakami, po czym pojechałam do domu. I co ja mam mamie powiedzieć? Na pewno zawiodłam jej zaufanie, ale w końcu jestem jej córką... i tylko człowiekiem. 
Zaparkowałam na podjeździe, wyłączyłam silnik i obserwowałam moją kuzynkę, która siedziała z swoim ojcem na werandzie. Ona opowiadała mu coś, a on śmiał się w niebo głosy. Zauważyli mnie gdy za mocno zamknęłam drzwi samochodu. Wujek uśmiechnął się do mnie na przywitanie, a Mal posłała oczko. 
- Twoja mama jest w gabinecie - usłyszałam za sobą gdy wchodziłam do domu.

Odłożyłam wszystkie rzeczy do mojego pokoju, po czym udałam się do gabinetu mamy. Siedziała za biurkiem i przeglądała jakieś dokumenty.
- Mamo? To ja - rzekłam, a ona oderwała wzrok od papierów.
- Witaj Lucy, co słychać?
- Wszystko dobrze. Ja... bo...
- Już dobrze, chodź tutaj.
Kucnęłam obok niej kładąc moją dłoń na jej dłoni.
- Przepraszam. Ostatnimi czasy nie byłam za dobrą córką. Powinnam spędzać czas z tobą póki nie pójdę na studia. Zawaliłam na całej linii - spuściłam wzrok na moje kolana.
- Ej nic się nie stało. Bawisz się, spędzasz czas z przyjaciółmi a nie zamulasz przed telewizorem. To dobrze.
- Czy ty powiedziałaś zamulasz? - zaśmiałam się z wypowiedzi rodzicielki. 
- Musze iść z duchem czasu. 
- Jutro pójdę do sklepu. Zobaczę jak sobie radzą nowe pracownice.
- Byłoby świetnie. Myślę, że Malwina z chęcią pójdzie z tobą.
- Pogadam z nią. Masz ochotę na zapiekankę na obiad? - zapytałam wstając z kolan.
- Z chęcią kochanie. Pomóc ci? 
- Nie, dam radę. W końcu to moje popisowe danie.
Pocałowałam mamę w policzek, po czym wyszłam z pomieszczenia. W swoim pokoju przebrałam się w typowe ubrania po domu i gotowa zeszłam do kuchni. 


Wieczorem zajęłam się przeglądaniem informacji o studiach, gdy do mojego pokoju weszła Mal.
- Co robisz? - usiadła na łóżku bacznie mi się przyglądając.
- Oglądam stronę mojego uniwersytetu. A co?
- Pomyślałam, że mogłybyśmy obejrzeć jakiś film. Nudzi mi się trochę.
- Coś konkretnego chcesz obejrzeć? - zapytałam siadając z laptopem na kolanach obok niej.
- Jakąś komedie płaczliwą? Mam ochotę trochę sobie popłakać.
- Wszystko w porządku? - spojrzałam na nią kątem oka.
- Ohh sama nie wiem. Chyba podświadomie zbliżam się do końca mojej wizyty tutaj. 
- Kiedy wracacie?
- Za jakieś 2 tygodnie. Wiesz, muszę trochę jeszcze spraw pozałatwiać ze studiami. 
- Nie myślałaś może o wymianie studenckiej w Londynie? - wypaliłam bez zastanowienia. 
- To nie jest takie proste. Jest dużo załatwiania z tym, musiałabym wysłać wszystkie dokumenty do jakiegoś uniwersytetu tutaj, a zanim rozpatrzą moje podanie to zacznie się już rok studencki. Nie chcę być rok w plecy.
- Masz rację. W takim razie będę do ciebie przylatywać co miesiąc albo ty do mnie - szturchnęłam ją łokciem, by jakoś poprawić jej humor.
- Zobaczymy jak to będzie.
Na tym nasza rozmowa się zakończyła. Zaczęłyśmy oglądać Titatnic'a i tak minął nam cały wieczór. W ciszy i spokoju.  


                                     --------------------------------------

Witam wszystkich bardzo gorąco. Powoli zbliżamy się do końca pierwszej części! Myślę, że tak jeszcze do pełnej liczby zaokrąglimy i będzie koniec. 
Co sądzicie o rozdziale? Myślę, że taki spokojny rozdział jest dobry raz na jakiś czas.
Do następnego :D

niedziela, 12 listopada 2017

53. Do jutra słońce.


                        Ważna notatka pod rozdziałem!



- Jest jakiś konkretny powód dlaczego znalazłem cię śpiącą u Liama? 
Przetarłam oczy i spojrzała na rozmówce. Nade mną stał Harry z ręcznikiem w ręce. Nakryłam twarz kołdrą z myślą, że brunet sobie pójdzie.
- Pytam się coś - nie dawał za wygraną.
- A jak myślisz? - odrzuciłam nakrycie na koniec łóżka i spojrzałam na chłopaka.
- Myślę, że śpisz tu, bo pokłóciłaś się z Niallem - rzekł i położył się obok mnie.
- Nie jesteś jednak taki głupi - poklepałam go po ramieniu.  
Spojrzał na mnie zirytowany, po czym uśmiechnął się.
 - Możemy udawać, że mnie tu nie ma? 
- Chyba śnisz. Po śniadaniu widzę cię u siebie - pokazał na mnie palcem i wszedł z pokoju.
Na telefonie sprawdziłam godzinę, ale moją uwagę przykuło 5 smsów od Nialla. Nie czytając ich nawet usunęłam wszystkie. W łazience było słychać śpiew Liama, co spowodowało, że mimowolnie się uśmiechnęłam. 
 - Wstałaś już? 
Z zaparowanego pomieszczenia wyszedł brunet. Z lekko mokrymi włosami usiadł obok mnie.
- Wiesz, że mówisz przez sen? - przykryłam nasze nogi kołdrą.
- Harry mi to często mówi - zaśmiał się. - A co takiego mówiłem?   
- wiłeś coś o jakiejś dziewczynie. Że jest piękna i to nie przypadek, że się spotkaliście właśnie w tym miejscu.
Brunet spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. 
- Nic takiego nie pamiętam
- Może nie było to nic ważnego, skoro tego nie pamiętasz - uśmiechnęłam się delikatnie. 
Wstałam z łóżka owinięta w koc, po czym wzięłam swoje ubrania i poszłam do łazienki. Ubrana w zwiewną sukienkę i baleriny, zeszłam z Liamem do kuchni. 
Przy stole siedzieli wszyscy zajadając się tostami. Harry uśmiechał się do mnie tak szeroko, że było widać jego wszystkie zęby. Chcąc uniknąć wszelkich pytań, nałożyłam sobie na talerz śniadanie i wyszłam do ogrodu. 
Usiadłam przy małym stoliku. Od rana świeciło słońce, którego mi brakowało. Wyciągnęłam nogi przed siebie, po czym zaczęłam jeść śniadanie.  
- Możemy porozmawiać?  
Przede mną stanął Niall, zasłaniając mi promienie słońca.
- Robisz mi cień - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka. Przeniósł się na krzesło obok mnie.
- Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, to chociaż mnie wysłuchaj. Wiem, że ostatnimi czasy byłem wobec ciebie okropny. Jest mi cholernie wstyd i przykro. Bardzo cię przepraszam za moje zachowanie. Proszę, wybacz mi.
Przeniosłam wzrok na bruneta. Odłożyłam kubek z herbatą na stolik, po czym się poprawiłam na krześle.
- Niall, jesteś świadomy jak się czułam gdy kazałeś mi spadać?! Czułam się okropnie. Powiedz mi jaki jest powód, że się tak zachowujesz. Nawet najgorsza prawda, jest lepsza niż najsłodsze kłamstwo.
- To z przemęczenia. Muszę mieć przerwę, bo inaczej zwariuje sam ze sobą. 
- W takim razie, będziesz mógł odpocząć, bo za parę dni wracam do domu. Potrzebne są ci wakacje sam na sam. Pojawiając się w twoim życiu, dużo zmieniłam. 
Wstałam i spojrzałam na Nialla.
- Daj mi czas Niall. Kocham cię, ale muszę pomyśleć chwilę.
Weszłam do budynku, zahaczając o kuchnie, po czym udałam się do pokoju Harry'ego. Zapukałam delikatnie. 
- Proszę.
Na łóżku siedział Harry z notesem w dłoni. Gdy tylko mnie ujrzał, odłożył na bok notes i podszedł do mnie. 
- Tu się chyba przyda duża kawa i jakieś ciastko. Wychodzimy na miasto. 
Pociągnął mnie za sobą z pokoju. Z szafki zabrał klucze z auta i portfel. 
- Ale nie zabrałam torebki - zatrzymałam się przed autem.
- A po co ci? Ja stawiam, a telefonem się nie przejmuj. Jak raz nie odbierzesz to nic się nie stanie - otworzył mi drzwi jak dżentelmen


                                            ***


- To teraz możesz mi wszystko opowiedzieć - rzekł chłopak, gdy złożyliśmy nasze zamówienie.
- A co tu opowiadać? Mój chłopak zapomniał jak się traktuje ludzi.
- O nim porozmawiamy później, a teraz mi powiedz, co się dzieje między tobą a Liamem.
- O co ci chodzi? 
- O waszą relację. To nie jest normalne. Ślinicie się na swój widok, a dzisiaj znalazłem cię u niego w łóżku.
Roześmiałam się na jego słowa, ale widząc jego minę zamilkłam.
- Po pierwsze, znalazłeś mnie u niego, bo nie chciałam spać u Nialla. Po drugie wcale się nie ślinię na jego widok.
- Malwina, powiedz prawdę. Czujesz coś do niego, co nie? I jeśli myślisz, że tego nie widać, to się mylisz. 
- Nawet jeśli, to co z tego? Za parę dni wracam do domu i moja słynna historia z One Direction się skończy. Wrócę do domu, pójdę na studia i zajmę się nauką. Wy zapomnicie, że kiedykolwiek się spotkaliśmy. Takie jest życie Harry - odrzekłam z drżącym głosem. 
- Dlaczego mielibyśmy o was zapomnieć? Co ty pieprzysz dziewczyno
- Oboje wiemy, że tak będzie. Spotkacie na swojej drodze inne dziewczyny, które będą z wami cały czas. 
Obok nas przeszedł mężczyzna z aparatem w ręku. Zasłoniłam się włosami, próbując uniknąć rozpoznania. 
- Jak chcesz rozwiązać tą sytuację
- Liam się nie dowie, Niall będzie mógł odpocząć, a ja wrócę do szarej rzeczywistości. 
- Gadasz głupoty Mal.
- Możemy zmienić temat? 
- Dobrze, ale nie myśl, że sprawa jest zamknięta.            


            W drodze powrotnej do domu, zahaczyliśmy o sklep, w którym zrobiliśmy zakupy na obiad. 
- Możesz nam pomóc Louis? - powiedziałam do chłopaka, który leżał na kanapie. 
- Pewnie.
Wyłączył telewizor, po czym poszedł po resztę zakupów. Wszystko postawiliśmy na wyspie kuchennej.
- Jedzenia jak dla wojska - odrzekł Niall, chodząc do pomieszczenia.
- Połowę i tak ty zjesz - powiedziałam.
- Obawiam się, że chyba nie - uśmiechnął się lekko i wyszedł. Przeniosłam wzrok na Harry'ego 
- Za chwilę wrócę, zaczniesz sam? 
- Pewnie, nie spiesz się.

Bez zastanowienia udałam się pokoju chłopaka. Zapukałam delikatnie i nie czekając na pozwolenie weszłam do środka. Zastałam go leżącego na plecach na łóżku. Oparłam się o framugę i czekałam na jaką kolwiek reakcje. 
- Niall? Co się dzieje? - nie wytrzymałam napięcia, więc odezwałam się do niego pierwsza.
- Co masz na myśli? - skierował wzrok na mnie.
- Kiedyś byś się rzucił na jedzenie, a teraz nie? 
- Czemu cię to tak dziwi? - spytał zirytowany.
- Ja... 
Zacięłam się nie wiedząc co odpowiedzieć. 
- No właśnie.
Bezradna zeszłam do kuchni zostawiając Nialla samego. Zaczęłam kroić warzywa na sałatkę gdy zaczął dzwonić mój telefon.
- Mal twoja mama dzwoni - wydarła się Lucy z salonu.
Wzięłam telefon od kuzynki po czym wyszłam do ogrodu by odebrać.
- Cześć mamo.
- Witaj córciu. Do starej matki już nie masz czasu zadzwonić? 
- Przepraszam - rzekłam i odeszłam kawałek od drzwi.
- Słuchaj, bo ja nie dzwonię do ciebie bez powodu. Co aktualnie robisz?
- Jestem u chłopaków.
- A może oprowadziłabyś rodziców po Londynie?
Odsunęłam telefon by sprawdzić czy na pewno rozmawiam z moją mamą.
- Żartujesz? Jesteście w Londynie i nic o tym nie wiem? 
- Bo to miała być niespodzianka.
- I nadal jest. Jesteście u cioci? - zapytałam wchodząc do salonu, w którym wszyscy siedzieli. Wzrok Liama i Lucy przeniósł się na mnie gdy usiadłam obok Harry'ego.
- Tak.
- Za jakieś pół godziny będę. Do zobaczenia - odrzekłam, po czym się rozłączyłam. Z uśmiechem na twarzy zwróciłam się do kuzynki.
- Moi rodzice przylecieli.
- Naprawdę? Woow, dobrze wiedzieć. 
Z wyrazu twarzy wyczytałam, że niezbyt ją to obchodzi. Nie wiedząc co powiedzieć wyszłam z salonu i udałam się do pokoju Nialla po rzeczy. Do torebki wrzuciłam kosmetyczkę, prawie wszystkie ubrania oraz portfel.
- Jedziesz do rodziców? - wzdrygnęłam się słysząc głos blondyna za sobą.
- Tak. Nie widziałam się z nimi dość długo - uśmiechnęłam się do niego. 
- Podwieźć cię? 
- Byłoby wspaniale.
Wyszłam za chłopakiem. 

Droga do domu minęła na przyjemnej rozmowie, za co byłam wdzięczna bogu. Można powiedzieć, że pierwszy raz od dawna normalnie rozmawiałam z moim chłopakiem. 
- Wejdziesz? - zapytałam gdy parkowaliśmy na podjeździe.
- Może innym razem. Naciesz się rodzicami - ścisnął moją dłoń delikatnie.
- Umm... No dobrze. Widzimy się jutro? - zapytałam i spojrzałam kątem oka na chłopaka.
- Z przyjemnością.
Uśmiechnęłam się szeroko słysząc jego słowa. Na wychodne pocałowałam go w usta, po czym wyszłam z samochodu.
- Do jutra słońce - usłyszałam jeszcze za nim odjechał. 
Na moje policzki wkradł się delikatny rumieniec. 
Myślałam, że po tym wydarzeniu już wszystko wróciło do normy, ale tak mi się tylko wydawało...


                                  ----------------------------


Witam wszystkich bardzo gorąco!
Ostatni raz byłam tutaj dokładnie 27 maja tego roku.
Nie wiem nawet co napisać, bo jestem na siebie zła, że tak zaniedbałam tego bloga.
Za dwa dni będzie 3 rocznica założenia tego oto bloga i planuje jakąś niespodziankę dla was. 
Nie wiem czy ktokolwiek jest tu jeszcze ze mną, ale przenoszę to opowiadanie na wattpada, więc jeśli komuś jest wygodniej tam czytać, to zapraszam serdecznie 
WATTPAD <--
Na dzisiaj ode mnie to tyle.
Do następnego :*