poniedziałek, 22 lutego 2016

40. Jedziemy do szpitala?

- O nie, nie, nie. Ja z nimi nie jadę - powiedziała oburzona Mal, gdy mieliśmy wsiadać do busów.
- Dlaczego? - zatrzymał się obok niej Paul.
- Bo nie. Zawsze ja z nimi jeżdżę. Niech teraz jedzie Lucy albo Nikola.
- To zróbmy tak. Wy dziewczyny pojedziecie całą trójką razem i do was przyjdzie jeszcze Connor. Możecie iść do pierwszego busa. W kolejnym pojedzie Liam, Harry, Louis i Brad, a w ostatnim reszta. Pasuje?
- Pasuje - odpowiedzieliśmy wszyscy i każdy ruszył do swojego busa. Dziewczyny weszły pierwsze, a ja czekałam na Con'a. Gadał z chłopakami i w pewnym momencie wszyscy spojrzeli na mnie. Odwróciłam szybko wzrok, a na moje policzki wkradł się lekki rumieniec. Po paru minutach przyszedł brunet i stanął na przeciwko mnie. 
- No spójrz na mnie - powiedział i zaśmiał się. - Słodko się rumienisz. A teraz zapraszam do busa, bo nie chcę się spóźnić. Przeraża mnie Paul, a nie chce mu się narazić - powiedział, a tym razem to ja się z niego zaśmiałam. Weszłam do busa i usiadłam na przeciwko mojej kuzynki. Brunetka uśmiechnęła się do mnie tak szeroko, że pokazały się jej dołeczki w policzkach. Na widok siadającego Con'a obok mnie, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. 

Po 20 minutach byliśmy już na stadionie. Connor pożegnał się z nami i pobiegł do chłopaków.
- Możesz mi teraz powiedzieć dlaczego tak się uśmiechałaś w busie? - zwróciłam się Malwiny, która piła właśnie wodę.
- A nie mogłam? - powiedziała wesoło.
- Mogłaś, ale...
- Skoro mogłam to nie ma żadnego ale - odwróciła się na pięcie i poszła do chłopaków.

Siedziałyśmy na scenie gdy usłyszałyśmy pisk. Zza kulis wybiegła Lux, a za nią wybiegł Harry. Gonili się po scenie śmiejąc się przy tym.
- Ciocia! - krzyknęła dziewczynka i podbiegła do Malwiny. Przytuliła się do niej, a moja kuzynka dała jej całusa w policzek.
- A właśnie. Mal? Niall powiedział, że jak cię gdzieś znajdziemy to mamy ci przekazać, że masz do niego iść. 
- Okey - wzięła małą na ręce i zeszła ze sceny. 
- A ty nie powinieneś być na próbie? - spytałam bruneta, który dosiadł się do nas.
- Powinienem, ale po co? - wyszczerzył się do mnie. Zaśmiałam się i wróciłam do czytania o studiach, na które się wybieram po wakacjach. Ciszę, która panowała na scenie przerwał dzwoniący telefon Harry'ego. Musiał już wracać, więc pożegnał się z nami i poszedł. Nam znudziło się siedzenie, więc postanowiłyśmy się przejść. Wyszłyśmy za świeże powietrze. Obeszłyśmy cały stadion. 
- Uwaga! - krzyknął ktoś do nas. Odwróciłam się i zobaczyła Connor'a i Brad'a na deskorolkach jadących prosto na nas. Odskoczyłam na bok ciągnąć Nikole za rękę. Pobiegłyśmy do chłopaków gdy zatrzymali się przy wejściu. 
- Przepraszamy - uśmiechnął się do nas przepraszająco Con. 
- Wybaczę jeśli nauczysz mnie jeździć na deskorolce -  klasnęłam w dłonie zadowolona z tego pomysłu. 
- Jasne, ale jak coś się ci się stanie, to ja za to nie odpowiadam - powiedział śmiertelnie poważnie. Spojrzałam na niego i dostrzegłam przebłysk radości i pożądania w jego oczach. 
- No to zaczynamy - powiedziałam i wzięłam od niego deskę. Chłopak podążył za mną dokładnie ilustrując każdy mój ruch. Położyłam deskorolkę na ziemi, stanęłam na niej i czekałam na jego dalszą instrukcję. 
- Złapię cię za rękę i lekko pociągnę. Będę cię cały czas trzymać, jakbyś miała się przewrócić.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się delikatnie. Jak już złapałam równowagę, przyszła pora na jazdę bez trzymanki. 
- Musisz odpychać się prawą nogą i nie stracić przy tym równowagi. To jest proste, więc dasz radę - uśmiechnął się zachęcająco. Przez pierwszy metr jazdy było okay, ale potem odwróciłam głowę w stronę wychodzącej Malwiny z chłopakami z budynku i straciłam równowagę, co skończyło się upadkiem. Con podbiegł do mnie i pomógł mi wstać. 
- Nic ci nie jest? Coś cię boli? Jedziemy do szpitala? - zaczął gadać jak najęty, a ja nie wiedziałam jak go uciszyć. 
- Con uspokój się. Nic mi nie jest - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. 
- No dobrze. Nadal chcesz, żebym cię uczył?
- Pewnie - powiedziałam i podniosłam deskę z ziemi.
- To mam pewien pomysł. Kiedyś uczyłem mojego brata jeździć i on też miał problem z równowagą. Zawsze stawałem za nim na desce i trzymałem go, żeby się nie przewrócił. Stań na początku deskorolki, a ja stanę za tobą - jak powiedział tak zrobiłam. 
Stanęła, a on stanął za mną. Złapał mnie w pasie, na co przeszły mnie ciarki po całym ciele. 





----------------

To już 40 rozdział!
Ten czas tak szybko leci :D
Cieszę się, że są osoby, które czytają tego bloga.
Dziękuję, za każdy komentarz. To dużo dla mnie znaczy.
 Mam nadzieję, że rozdział się podoba :* 


czytasz -----> komentujesz -----> motywujesz 



środa, 17 lutego 2016

39. Cześć! Co wy tu robicie?

                                             * Z PERSPEKTYWY LUCY *

Wróciliśmy do hotelu, strasznie zmęczeni. W tym samym momencie gdy wchodziliśmy do pokoju zadzwonił mój telefon. Odeszłam kawałek od reszty i spojrzałam na wyświetlacz. "Mama". Szybko odebrałam, bo wiem jak mama nie lubi jak się od niej nie odbiera.
- Cześć mamo.
- Cześć Lucy. Co słychać?
- Wszystko w porządku. A u ciebie?
- Też dobrze. Przyjechali rodzice Malwiny z Julią - powiedziała dziwnym głosem.
- Dlaczego tak dziwnie mówisz? Coś się stało?
- Nie, po prostu jestem zmęczona. Ciężko jest mi ogarnąć sklep.
- Może zatrudnij kogoś. Za parę dni wracam, więc pomogę ci - uśmiechnęłam się do słuchawki, choć mama tego nie widzi.
- Jak to wracasz? Ty też?
- Tak. Bez dziewczyn nie chce tu zostawać.
- Jesteś pewna?
- Tak mamo. Dam ci jeszcze znać kiedy dokładnie wracamy. Pozdrów ciocię i wujka.
- Dobrze pozdrowię. Kończę już kochanie. Trzymaj się - powiedziała i rozłączyła się. Nawet nie zdążyłam się pożegnać. Ale moja mama już taka jest. Ciągle się spieszy.

Wróciłam do pokoju i wszyscy na mnie spojrzeli.
- Mama dzwoniła - wyjaśniłam, bo wiedziałam, że zaraz się ktoś zapyta z kim rozmawiałam. Wyciągnęłam z walizki czarne leginsy oraz jakąś bluzkę i poszłam się przebrać. Gdy wróciłam chłopaków już nie było, a dziewczyny siedziały na kanapie.
Dosiadłam się do nich.
- Twoi rodzice przyjechali do mojej mamy - powiedziałam do Malwiny, która aktualnie robiła coś na telefonie. Oderwała wzrok od komórki i spojrzała na mnie.
- Nie mówili, że mają zamiar jechać - powiedziała i wzruszyła ramionami. Nic więcej nie powiedziała, tylko wróciła wzrokiem na telefon. Pisała z kimś i uśmiechała się przy tym, więc to pewnie z Niallem piszę. Włączyłam telewizor, ale nic ciekawego nie leciało, więc wyłączyłam urządzenie i położyłam się do łóżka. Zasnęłam po paru minutach.

                                                                    ***

Obudził mnie budzik, który nastawiła któraś z dziewczyn. Przetarłam oczy i usiadłam. Spojrzałam na dziewczyny, które się budziły.
- Która nastawiła ten budzik? - spytała Mal lekko wkurzona.
- Pewnie ty, bo to twój telefon dzwoni - powiedziała Nikola i zaśmiała się. Moja kuzynka wzięła telefon do ręki i wyłączyła budzik.
- Przepraszam - powiedziała i zaczęła się śmiać.
- Po co nastawiłaś budzik? - spytałam, gdy już się uspokoiła .
- Bo Paul kazał nam być o 10 na śniadaniu. A jest 8, więc może zdążymy.

Wstałam leniwie z łóżka i podeszłam do walizki, z której wyciągnęłam czystą bieliznę i ubrania. Weszłam do łazienki, położyłam ubrania na szafce i rozebrałam się. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Wzięłam długi prysznic. Wytarłam ciało, a moje długie włosy owinęłam ręcznikiem. Ubrałam się i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Po mnie do łazienki weszła Nikola. Malwina siedziała na łóżku i oglądała coś w telewizji.
- Dzwonił ci telefon jak byłaś w łazience - powiedziała brunetka, nie odrywając wzroku od telewizora. Wzięłam telefon z szafki i odblokowałam go. "Nieznany numer". Postanowiłam nie oddzwaniać, bo jeśli to coś ważnego to zadzwoni ponownie, ale raczej była to pomyłka. Odłożyłam telefon na szafkę.
Rozpuściłam włosy i zaczęłam je rozczesywać. Zrobiłam sobie lekki makijaż. Spojrzałam na zegar w pokoju i była dopiero 9:00, a ja już nie miała co robić. Ubrałam bluzę Lou (swoją drogą powinnam ją już dawno oddać) i wyszłam na balkon. Pogoda nie była najlepsza, ale to mi nie przeszkadzało. Oparłam się o barierki i spojrzałam na dół. Przed hotelem było bardzo dużo fotoreporterów. To trochę dziwne, bo dawno ich tu nie było. 
- Hej Lucy! - krzyknął ktoś do mnie, a ja nie wiedziałam kto. Zaczęłam się rozglądać, ale było to na nic. - Spójrz w dół.
Spojrzałam w dół i zobaczyłam Connor'a z chłopakami z The Vamps.
- Cześć! Co wy tu robicie? - krzyknęłam w ich stronę.
- Zaraz się spotkamy na śniadaniu to pogadamy - puścił mi oczko Con i wszedł z chłopakami do budynku. Czyli dlatego nie możemy się spóźnić? Weszłam do pokoju i odłożyłam bluzę na łóżko. Powiedziałam dziewczynom, że już wychodzę i wybiegłam. Windą zjechałam na parter i pobiegłam do restauracji. Z daleka zauważyłam czuprynę Con'a i rozpędziłam się. Wskoczyłam brunetowi na barana, przez co niestety się przewróciliśmy. Zaczęłam się śmiać, leżąc na podłodze.
- Ciebie też miło znowu widzieć - powiedział i uśmiechnął się do mnie słodko. Wstaliśmy dzięki pomocy chłopaków.
- Co wy tu robicie? - powtórzyłam pytanie z przed paru minut.
- Będziemy jako support na kolejnym koncercie One Direction - w tym momencie przyszła reszta i dosiadła się do nas. Zamówiliśmy jedzenie i wróciliśmy do rozmowy.

                                                 ------------------------


Oto moi kochani kolejny rozdział :D
Jestem z niego zadowolona i mam nadzieję, że wam również się podoba.
Liczę na waszą opinie i chciałabym, żebyście się w komentarzach podpisywali.
Myślę, że to nie jest jakaś duża prośba :)
Do następnego :*

sobota, 13 lutego 2016

38. Gdzie są moje ubrania?

- Liam! Człowieku co z tobą jest? - krzyknął po raz kolejny na mnie menadżer.
- Nie wyspałem się dzisiaj. Przepraszam - powiedziałem cicho i  spojrzałem na buty.
- Zróbmy przerwę. 15 minut i spotykamy się w tym samym miejscu - zarządził Paul. Wyszedłem z pokoju, w którym mieliśmy próbę i skierowałem się na zewnątrz. Usiadłem na najbliższej ławce i schowałem głowę w dłonie. Co się ze mną dzieję? Nic mi dzisiaj nie wychodzi. 
- Wszystko w porządku? - usłyszałem za sobą głos przyjaciela. 
- Nie Harry, nic nie jest w porządku.
- Mów o co chodzi - powiedział i usiadł obok mnie. 
- Miałeś kiedyś tak, że byłeś z kim blisko, ale nie na tyle, żeby być z tą osobą? No wiesz... przyjaźń i nic poza tym.
- W coś ty się wpakował Liam?
- W nic... - odwróciłem głowę w innym kierunku, byle tylko nie patrzeć na przyjaciela.
- Powiedz kim ona jest.
- Muszę?
- Jeśli chcesz żebym ci pomógł to tak. Musisz.
- Mal... - wyszeptałem. 
- Kto?
- Mal - powiedziałem głośniej, ale nadal cicho.
- Kto? Liam do jasnej cholery głośniej.
- Mal! - krzyknąłem trochę za głośno, bo wszyscy przechodnie spojrzeli na mnie jak na wariata. 
- No stary... to się wkopałeś. Przecież ona jest z Niallem.
- No co ty nie powiesz.
- Zakochałeś się w niej czy to tylko chwilowe zauroczenie? - spytał poważnie.
- Nie wiem. Chciałbym, żeby coś między nami było, ale wiem, że ona jest z Niallem i nie chcę zniszczyć ich związku.
- Powinieneś jej to powiedzieć. 
- Nie! - szybko zaprzeczyłem. Nie chcę, żeby Malwina się dowiedziała o tym. To może zniszczyć naszą przyjaźń. Spojrzałem smutno na Harry'ego. - Co ja mam zrobić?
- Nie wiem Liam. Może chodź już na próbę, a potem zajmiemy się tą sprawą - powiedział i wstał. Zrobiłem to samo i poszliśmy na stadion. Próba zaczęła się od nowa i tym razem szło mi lepiej. Rozmowa z Harry'm dużo mi dała. 

                                                     ***

- Gdzie są moje ubrania?  - spytałem naszą stylistkę, która akurat weszła do garderoby.  
- Leżą na kanapie za tobą - zaśmiała się, a ja wziąłem swoje ubrania. Poszedłem się szybko przebrać. Po 10 minutach siedziałem już na fotelu, a Lou zajęła się moją fryzurą. Lekko postawione włosy to mój znak rozpoznawczy. Nie zapominając o głosie. Dziewczyny miały z nami dzisiaj wystąpić, ale Paul się rozmyślił, więc będą nas oglądać zza kulis. Szedłem właśnie korytarzem do reszty, gdy usłyszałem rozmowę dziewczyn. Mówiły coś o powrocie do domu... Może się przesłyszałem. 
                                                        * OCZAMI MAL *

- Jesteś pewna, że chcesz wrócić ze mną? Przecież możesz zostać - powiedziała Nikola z nutą niepewności.
- Tak. Jestem pewna - powiedziałam i tym samym zakończyłam temat. Jeśli wrócę teraz to będę miała więcej czasu na pozbieranie się po rozstaniu z Niallem i chłopakami. Będzie mi ich bardzo brakować. Przeżyłam niesamowitą przygodę, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. 
- Idziesz? 
- Tak. Chodźmy podbić te kulisy - powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać. Już z daleka było słychać krzyki fanek. I pomyśleć, że kiedyś ja byłam na ich miejscu. Stałam pod sceną i czekałam na ich występ. Wiele razy płakałam i oczywiście były to łzy szczęścia. Moje rozmyślanie przerwał pisk fanek. Spojrzałam na scenę. Zobaczyłam chłopaków. Szczęśliwych, pełnych energii i gotowych zacząć show. Spojrzeli na nas i pomachali. Zrobiłyśmy to samo z uśmiechami. Liam puścił mi oczko, a ja się zarumieniłam. Nic nie poradzę, że on tak na mnie działa. Musiałabym być ślepa, żeby nie zobaczyć jaki on jest słodki. Nie powinnam tak mówić... Wiem, że ranie tym Nialla i czuję się z tym okropnie. Ale jestem tylko człowiekiem...

Po dwóch godzinach koncert się skończył. Siedzieliśmy właśnie w garderobie gdy wszedł Paul. 
- Świetny koncert chłopaki. Jestem z was dumny - powiedział, a Louis, który właśnie pił wodę prawie się zakrztusił.
- Dobrze się czujesz Paul? - spytał Liam.
- Czuję się bardzo dobrze.
- Okay...
- Malwina? Decyzja już podjęta?
- Tak. 
- Jaka decyzja? - spytał Niall i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Dowiecie się później - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Teraz gdy tak patrzę na moich przyjaciół, nie wiem czy wcześniejszy powrót jest dobrym pomysłem. 


                                           ----------------------

Jest kolejny rozdział i mam nadzieję, że się podoba. Zaczęły znowu pojawiać się komentarze, za co serdecznie dziękuję :*
Mam do was pytanie...
A mianowicie chciałabym wiedzieć z kim wolelibyście aby była Malwina. Mam parę pomysłów na kolejne rozdziały, ale chciałabym najpierw poznać wasze zdanie.
Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało możecie je zadawać. A jeśli ktoś nie chcę tutaj to może napisać do mnie na TT - @ManiaKasprzak ub na FB - Martyna Kasprzak. Na pewno odpowiem :*
Do następnego kochani :D

niedziela, 7 lutego 2016

37. To będzie bardzo długi dzień.

 - Liam musimy już wracać. Jest późno - odwróciłam głowę w stronę chłopaka, który rozmawiał ze swoim ochroniarzem.
- Dobrze, już wracamy.
Szliśmy w ciszy, której żadne z nas nie chciało przerywać. Do hotelu wróciliśmy jakoś po 22, a że była już cisza nocna w hotelu to próbowaliśmy być cicho. Niestety Liam się potknął i przewrócił, co wywołało u mnie głośny śmiech. 
- Nie śmiej się, bo będziemy mieć przez to problemy - powiedział poważnie brunet, ale po chwili też zaczął się śmiać.
- Idźcie już lepiej do swoich pokoi - powiedział ochroniarz Liama.
- Dobrze - powiedziałam spokojnie i odwróciłam się do chłopaka. - Musimy to kiedyś powtórzyć. A teraz dobranoc i miłej nocy - podeszłam i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnęłam się do niego gdy wchodziłam do pokoju. Dziewczyny coś oglądały i gdy tylko mnie zobaczyły podbiegły do mnie.
- Gdzie ty byłaś tak długo? 
- Na spacerze. Przecież wam mówiłam, że wychodzę - powiedziałam ściągając sandałki z nóg.  
- Ale tak długo?
- Zagadaliśmy się z Liamem i tak jakoś wyszło.
- Idź lepiej do Nialla, albo chociaż zadzwoń mu, że już jesteś. Martwił się o ciebie i dzwonił wiele razy.
- Naprawdę? Telefon musiał mi się rozładować - powiedziałam i z powrotem ubrałam buty. - Już do niego idę. Nie patrzcie tak na mnie.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju Nialla i Harry'ego. Zapukałam i czekałam, aż ktoś mi otworzył. Zza drzwi słyszałam jak się kłócą kto otworzy. Zaśmiałam się cicho i w tym samym momencie otworzyły się drzwi. Otworzył mi Niall i gdy tylko mnie zobaczył uśmiech pojawił się na jego twarzy. Przytulił mnie na przywitanie i pocałował w skroń.
- Hej Nialler.
- Hej Mal. Gdzie byłaś i dlaczego nie odbierałaś telefonu? 
- Byłam na spacerze z Liam'em, a telefon mi się rozładował. 
- Na spacerze z Liamem? O tej porze?
- Poszliśmy jak było jeszcze jasno, ale tak jakoś wyszło, że wróciliśmy dopiero teraz.
- Wejdź może do pokoju. Nie będziemy gadać na korytarzu - powiedział i wpuścił mnie do środka.
- Hej Harry - przywitałam się lokowatym, który grał właśnie na konsoli. 
- Cześć Mal - krzyknął w moją stronę. Usiadłam obok niego i wzięłam drugiego pada. Włączyłam się do gry i zaczęłam się ścigać z brunetem. Pierwszy wyścig wygrał Harry, ale chciałam zagrać jeszcze jeden i się zgodził.
- Ha! I co? Wygrałam!
- Ej gramy jeszcze raz. Tym razem przegrasz ze mną - powiedział i włączył ponownie grę.
- Sorry, ale przyszłam spędzić trochę czasu z moim chłopakiem - powiedziałam i wstałam otrzepując niewidzialny pyłek z sukienki. Położyłam się obok blondyna na łóżku i patrzyłam co robi na telefonie. Grał w jakąś durną grę, ale po chwili ją wyłączył i spojrzał na mnie.
- Jak się czujesz? - spytałam z troską.
- Dobrze. Lepiej niż parę dni temu. 
- To dobrze - przysunęłam się bliżej niego i przytuliłam mocno do jego ciepłego ciała. 
Brakowało mi tego. Brakowało mi przytulania się do niego. Przez jego chorobę nie mogliśmy spędzać ze sobą za dużo czasu, więc musimy to nadrobić. 
- Co powiesz na kino i spacer jutro? - spojrzałam na niego, ale chłopak już spał. Wyswobodziłam się z jego uścisku i przykryłam go kołdrą. Pożegnałam się z Harry'm i wróciłam do pokoju. Wzięłam piżamę z walizki i poszłam się umyć.  Zrobiłam co miałam zrobić i położyłam się do łóżka. Od razu zaczęłam myśleć o dzisiejszym dniu. Spędziłam go w świetnym towarzystwie i chciałabym to kiedyś powtórzyć. Z tą myślą zasnęłam.

Obudziłam się przez głośne pukanie w nasze drzwi. Leniwie wstałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał kelner z śniadaniem. Wpuściłam go i pokazałam gdzie ma położyć tace. 
- Nie zamawiałyśmy śniadania - powiedziałam do chłopaka gdy wychodził.
- Zamówienie złożył jakiś mężczyzna. Nie wiem kto dokładnie, bo tylko roznoszę jedzenie - powiedział i uśmiechnął się do mnie miło.
- Dziękujemy.
Chłopak wyszedł, a ja podeszłam do stołu, na którym leżały tace z jedzeniem. Pachniało cudownie. Obudziłam dziewczyny i zaczęłyśmy jeść. Pół godziny później zaczęłyśmy się ubierać. 
- Idziemy dzisiaj gdzieś? 
- Chłopaki mają próbę, a wieczorem koncert, więc może pójdziemy z nimi?
- Okay, czemu nie - uśmiechnęłam się delikatnie do nich. Ubierałam buty, gdy dostałam sms'a od Niall'a.

"Jak będziecie gotowe przyjdźcie na dół. Czekamy na was. Niall "

- Chłopaki już czekają na nas na dole. Jesteście gotowe?
- Tak.

                                                       * OCZAMI LIAM'A *

Czekaliśmy na dziewczyny na dole i każdy był zajęty rozmową. Oprócz mnie...
Ciągle wracałem myślami do wczorajszego dnia. Było naprawdę cudownie. Spacer, lody, dużo śmiechu i rozmów. Wszystko było idealnie. Przy Mal czuję, że żyje. Czuję, że komuś jestem potrzebny. Wracając do hotelu złapałem ją za rękę, bo chciałem by była przy mnie blisko. Nie cofnęła dłoni, co mnie bardzo ucieszyło. Jej drobna dłoń idealnie wpasowała się w moją. Mógłbym trzymać ją za rękę cały czas...
- Liam? Słuchasz nas? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
- Co? Nie, przepraszam. Zamyśliłem się - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Od jakiegoś czasu jesteś jakiś nieobecny - powiedział Harry i spojrzał na mnie z troską.
- Wszystko okay. Wczoraj poszedłem późno spać i to dlatego.
- Skoro tak, to okay.
- To o czym rozmawialiście?
- O dzisiejszym koncercie. Zastanawiamy się może dziewczyny by z nami nie zagrały.
- Dobry pomysł  - powiedziałem i w tym samym momencie usłyszałem dziewczyny.
- Jesteśmy i możemy już jechać - powiedziała Lucy.
- No to jedziemy - powiedział Niall i złapał Mal za rękę. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i wyszli. 
- Jak tylko znajdzie się chwila wolnego czasu to pogadamy Liam. Widzę, że coś cię męczy. I nie wymigasz się - powiedział Harry i od razu wyszedł. To będzie bardzo długi dzień...



                                        ---------------------------

Jest kolejny rozdział i mam nadzieję, że się podoba :D
Chcielibyście  bym coś zmieniła w opowiadaniu? 
Piszcie śmiało :)
Do następnego  kochani :*

                czytasz ------> komentujesz -----> motywujesz  

czwartek, 4 lutego 2016

36. Od dzisiaj moim uzależnieniem jesteś ty.

Przez następne parę dni nie wychodziłam z hotelu i siedziałam z Niallem. Nie miałam ochoty spędzać czasu z Zaynem.
- Lucy?
- Tu jestem - odpowiedziałam Niallowi.
- Idziemy na obiad. Reszta już na nas czeka - powiedział i wyszedł z pokoju. Ubrałam za dużą bluzę Louis'a i wyszłam z pokoju. Niall czekał już na mnie przy windzie i gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
- Co się tak szczerzysz? - spytałam blondyna.
- Bo pasuje ci bluza Lou - powiedział i wyszedł z windy. Zaśmiałam się i ruszyłam za nim. Weszliśmy do restauracji i poszliśmy od razu do stolika, przy którym wszyscy siedzieli. 
- Cześć - przywitałam się z wszystkimi.
- Hej - odpowiedzieli równo, co wywołało u nas śmiech. Muszę przyznać, że pierwszy raz od paru dni szczerze się śmiałam. Zamówiliśmy obiad i dopiero teraz się zorientowałam, że nie ma z nami Zayn'a. Spojrzałam na Mal i bez głośnie zapytałam gdzie jest. W odpowiedzi otrzymałam smutny uśmiech. 
- Mal? Nigdy nam nie mówiłaś co będziesz studiować - powiedział Liam wyraźnie zainteresowany.
- Edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej.
- Długa nazwa - powiedział Harry i wrócił do jedzenia. 
- Nazwa nie jest tak bardzo ważna. Mi zajęło dobre parę tygodni nauczenie się jej. 
- Idziecie na ten sam kierunek z Nikolą?
- Tak - powiedziała wesoło Nikola. Wszyscy zajęli się jedzeniem, więc znowu zapanowała między nami cisza. 

                                             * OCZAMI MAL* 

Długo nie rozmawiałam z rodzicami, więc postanowiłam do nich zadzwonić. W pokoju dziewczyny puściły głośno muzykę, więc wyszłam za korytarz. Wybrałam numer mamy i po dwóch sygnałach odebrała.
- Cześć mamo - powiedziała wesoło do słuchawki.
- Cześć Mal. Co u ciebie córciu?
- Wszystko w porządku, a u was? Jak tam Julka?
- Bardzo dobrze. Cały czas o tobie mówi. 
- Tęsknie za wami.
- My za tobą też tęsknimy. Kiedy wracasz do domu?
- Nie wiem jeszcze. Nikola musi wrócić za tydzień i zastanawiam się czy nie wrócić z nią.
- Zrobisz jak będziesz chciała. Masz jeszcze wakacje. Wyszalej się - powiedziała mama na co się zaśmiałyśmy. - Muszę już kończyć. Kochamy cię z tatą. Pozdrów wszystkich.
- Ja was też kocham - powiedziałam i rozłączyłam się. Wróciłam do pokoju, w którym panował bałagan.
- Co tu się dzieje? Dlaczego wszędzie leżą wasze ubrania?
- Robimy porządki? - bardziej zapytała Lucy niż stwierdziła.
- Liam cię szukał - powiedziała moja przyjaciółka wchodząc do łazienki. Odłożyłam telefon na szafkę i poszłam do bruneta. Drzwi były otwarte, więc weszłam bez pukania. 
- Dlaczego zawsze jak do ciebie przychodzę ty jesteś w samej bieliźnie?  - powiedziałam i zakryłam dłonią oczy. Usłyszałam śmiech chłopaka i poczułam jak chwyta mnie za rękę, którą trzymałam przy twarzy. 
- Dlaczego nie otworzysz oczu? - powiedział brunet przybliżając się do mnie.
- Bo jesteś w samych bokserkach - mój głos stał się bardziej piskliwy. 
- Już przecież mnie widziałaś w samej bieliźnie - szepnął mi do ucha, co spowodowało u mnie ciarki.
- Ubierz się to pogadamy - powiedziałam już głośniej.
- Jak chcesz - powiedział i odsunął się ode mnie. Gdy odszedł poczułam chłód na ramionach. 
- Długo jeszcze będziesz się ubierał?  - powiedziałam znudzona staniem w tym samym miejscu.
- Już. Otworzyłam oczy i ujrzałam bruneta w jasnej koszulce i czarnych rurkach. Bluzka z dekoltem w serek idealnie eksponowała jego mięśnie. Chłopak chrząknął, a ja się zorientowała, że cały czas się na niego gapiłam.
- Szukałeś mnie prawda? - powiedziałam po chwili niezręcznej ciszy.
- Tak. Chciałem się zapytać czy nie poszłabyś ze mną na spacer? Nie chcę mi się siedzieć w hotelu, a na dworze jest taka ładna pogoda.
- No okay. Tylko daj mi chwilę, pójdę się przebrać - powiedziałam i wybiegłam z pokoju. Jak torpeda wpadłam do mojego pokoju oraz dziewczyn i zaczęłam szukać ubrań. Zdecydowałam się na jasną sukienkę, kurtkę dżinsową i sandałki. Szybko się przebrałam, poprawiłam makijaż. Wychodząc zgarnęłam torebkę i telefon. Powiedziałam dziewczyną, że wychodzę oraz że nie wiem kiedy wrócę. Zapukałam do drzwi Liama i tym razem poczekałam, aż mi otworzy. Zjechaliśmy windą na sam dół i wyszliśmy na świeże powietrze. Szedł z nami oczywiście ochroniarz Liama. 

                                         ***

- To jakie chcesz lody? - spytała Liam, gdy staliśmy przy budce z lodami. 
- A zgaduj jaki jest mój ulubiony smak - wyszczerzyłam się do chłopaka. Brunet chwilę się zastanowił i złożył zamówienie.
- Poproszę trzy razy miętowe lody - powiedział i kątem oka spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok, bo jego spojrzenie mnie onieśmielało. Otrzymałam swoje lody i zaczęłam się rozglądać po otoczeniu. W parku było dużo dzieci z mamami. Spacerowali staruszkowie, niektórzy uprawiali jogę, a inni czytali książki. Panował spokój. Żadnych krzyków.  Mogłabym mieszkać w takim miejscu.
- O czym myślisz?  - spojrzałam na Liam'a i lekko się uśmiechnęłam.
- Myślę, że mogłabym mieszkać w takim miejscu.
- Też mógłbym tu mieszkać. Podoba mi się tu. 

Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Okazało się, że mamy wiele wspólnego. Chyba z nikim nie dogaduję się tak dobrze jak z Liam'em. 

- Co będzie z nami jak wyjedziesz? - tego pytania się najmniej spodziewałam z jego strony.
- A co ma być?
- Stracimy kontakt? 
- Nie no co ty. Nasz kontakt się nie zmieni - powiedziałam, choć tak naprawdę nie byłam pewna tego. 
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Postanowiliśmy się przejść po parku. Robiło się coraz ciemniej i uliczne lampy oświetlały nam drogę. Szliśmy stykając się ramionami. Przypadkiem dotknęłam jego dłoni, ale chłopak jej nie cofnął. Złączył nasze dłonie i uśmiechnął się słodko. "Od dzisiaj moim uzależnieniem jesteś ty" - pomyślałam i mocniej ścisnęłam nasze złączne dłonie.


                                           ---------------------

Witajcie :* 
Jak widzicie ten rozdział już nie jest smutny, ale nie nastawiajcie się, że kolejne również takie będą :D 
Między Liam'em a naszą kochaną Mal rodzi się pewne uczucie :D
Chciałabym wiedzieć czy pasuje wam takie tempo w opowiadaniu.
Jeśli akcja dzieje się za szybko lub za wolną, proszę napiszcie mi o tym. Chce ulepszać to opowiadanie i chce to robić z wami :*

       czytasz -----> komentujesz ------> motywujesz