poniedziałek, 22 lutego 2016

40. Jedziemy do szpitala?

- O nie, nie, nie. Ja z nimi nie jadę - powiedziała oburzona Mal, gdy mieliśmy wsiadać do busów.
- Dlaczego? - zatrzymał się obok niej Paul.
- Bo nie. Zawsze ja z nimi jeżdżę. Niech teraz jedzie Lucy albo Nikola.
- To zróbmy tak. Wy dziewczyny pojedziecie całą trójką razem i do was przyjdzie jeszcze Connor. Możecie iść do pierwszego busa. W kolejnym pojedzie Liam, Harry, Louis i Brad, a w ostatnim reszta. Pasuje?
- Pasuje - odpowiedzieliśmy wszyscy i każdy ruszył do swojego busa. Dziewczyny weszły pierwsze, a ja czekałam na Con'a. Gadał z chłopakami i w pewnym momencie wszyscy spojrzeli na mnie. Odwróciłam szybko wzrok, a na moje policzki wkradł się lekki rumieniec. Po paru minutach przyszedł brunet i stanął na przeciwko mnie. 
- No spójrz na mnie - powiedział i zaśmiał się. - Słodko się rumienisz. A teraz zapraszam do busa, bo nie chcę się spóźnić. Przeraża mnie Paul, a nie chce mu się narazić - powiedział, a tym razem to ja się z niego zaśmiałam. Weszłam do busa i usiadłam na przeciwko mojej kuzynki. Brunetka uśmiechnęła się do mnie tak szeroko, że pokazały się jej dołeczki w policzkach. Na widok siadającego Con'a obok mnie, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. 

Po 20 minutach byliśmy już na stadionie. Connor pożegnał się z nami i pobiegł do chłopaków.
- Możesz mi teraz powiedzieć dlaczego tak się uśmiechałaś w busie? - zwróciłam się Malwiny, która piła właśnie wodę.
- A nie mogłam? - powiedziała wesoło.
- Mogłaś, ale...
- Skoro mogłam to nie ma żadnego ale - odwróciła się na pięcie i poszła do chłopaków.

Siedziałyśmy na scenie gdy usłyszałyśmy pisk. Zza kulis wybiegła Lux, a za nią wybiegł Harry. Gonili się po scenie śmiejąc się przy tym.
- Ciocia! - krzyknęła dziewczynka i podbiegła do Malwiny. Przytuliła się do niej, a moja kuzynka dała jej całusa w policzek.
- A właśnie. Mal? Niall powiedział, że jak cię gdzieś znajdziemy to mamy ci przekazać, że masz do niego iść. 
- Okey - wzięła małą na ręce i zeszła ze sceny. 
- A ty nie powinieneś być na próbie? - spytałam bruneta, który dosiadł się do nas.
- Powinienem, ale po co? - wyszczerzył się do mnie. Zaśmiałam się i wróciłam do czytania o studiach, na które się wybieram po wakacjach. Ciszę, która panowała na scenie przerwał dzwoniący telefon Harry'ego. Musiał już wracać, więc pożegnał się z nami i poszedł. Nam znudziło się siedzenie, więc postanowiłyśmy się przejść. Wyszłyśmy za świeże powietrze. Obeszłyśmy cały stadion. 
- Uwaga! - krzyknął ktoś do nas. Odwróciłam się i zobaczyła Connor'a i Brad'a na deskorolkach jadących prosto na nas. Odskoczyłam na bok ciągnąć Nikole za rękę. Pobiegłyśmy do chłopaków gdy zatrzymali się przy wejściu. 
- Przepraszamy - uśmiechnął się do nas przepraszająco Con. 
- Wybaczę jeśli nauczysz mnie jeździć na deskorolce -  klasnęłam w dłonie zadowolona z tego pomysłu. 
- Jasne, ale jak coś się ci się stanie, to ja za to nie odpowiadam - powiedział śmiertelnie poważnie. Spojrzałam na niego i dostrzegłam przebłysk radości i pożądania w jego oczach. 
- No to zaczynamy - powiedziałam i wzięłam od niego deskę. Chłopak podążył za mną dokładnie ilustrując każdy mój ruch. Położyłam deskorolkę na ziemi, stanęłam na niej i czekałam na jego dalszą instrukcję. 
- Złapię cię za rękę i lekko pociągnę. Będę cię cały czas trzymać, jakbyś miała się przewrócić.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się delikatnie. Jak już złapałam równowagę, przyszła pora na jazdę bez trzymanki. 
- Musisz odpychać się prawą nogą i nie stracić przy tym równowagi. To jest proste, więc dasz radę - uśmiechnął się zachęcająco. Przez pierwszy metr jazdy było okay, ale potem odwróciłam głowę w stronę wychodzącej Malwiny z chłopakami z budynku i straciłam równowagę, co skończyło się upadkiem. Con podbiegł do mnie i pomógł mi wstać. 
- Nic ci nie jest? Coś cię boli? Jedziemy do szpitala? - zaczął gadać jak najęty, a ja nie wiedziałam jak go uciszyć. 
- Con uspokój się. Nic mi nie jest - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. 
- No dobrze. Nadal chcesz, żebym cię uczył?
- Pewnie - powiedziałam i podniosłam deskę z ziemi.
- To mam pewien pomysł. Kiedyś uczyłem mojego brata jeździć i on też miał problem z równowagą. Zawsze stawałem za nim na desce i trzymałem go, żeby się nie przewrócił. Stań na początku deskorolki, a ja stanę za tobą - jak powiedział tak zrobiłam. 
Stanęła, a on stanął za mną. Złapał mnie w pasie, na co przeszły mnie ciarki po całym ciele. 





----------------

To już 40 rozdział!
Ten czas tak szybko leci :D
Cieszę się, że są osoby, które czytają tego bloga.
Dziękuję, za każdy komentarz. To dużo dla mnie znaczy.
 Mam nadzieję, że rozdział się podoba :* 


czytasz -----> komentujesz -----> motywujesz 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz