piątek, 22 czerwca 2018

56. Uczuć się nie wybiera.

- Nie uwierzysz Harry, co przed chwilą usłyszałam - rzekłam do chłopaka, od razu gdy usiadłam do stolika.
- No raczej nie... Ale zamieniam się w słuch.
- Jedna z tych lasek co była u mnie w sklepie, powiedziałam mi dość dziwną rzecz. Ale zanim ci opowiem, chciałabym wiedzieć jak wyglądały związki Nialla do tej pory.
- Skąd te pytanie? Coś się stało? - spojrzał na mnie z troską.
- Odpowiedz.
- Cóż... Niall spotykał się z wieloma dziewczynami. Z jedną dłużej, z inną krócej. Powiesz mi o co chodzi?
Westchnęłam słysząc odpowiedź Harry'ego.
- Jedna z dziewczyn powiedziała mi, że jestem jedną z jego wielu dziewczyn. Umawiał się z jakąś, po czym zrywał z nią i po dwóch dniach były zdjęcia jego i nowej dziewczyny jak wracają z klubu. 
Próbowałam złapać kontakt wzrokowy z brunetem, ale unikał mojego spojrzenia.
- Harry... Co masz mi do powiedzenia?
- Ja? Nic. Nialla powinnaś zapytać - burknął. 
Oparłam się bezradna o oparcie ławy. Nie to chciałam usłyszeć od Harry'ego. Miał mi powiedzieć, że ta dziewczyna coś sobie wymyśliła, że Niall nie traktuje tak dziewczyn... Zamiast tego usłyszałam coś, co cały zespół ukrywał przede mną. 
Wyciągnęłam drobne na swoją kawę z portfela, położyłam przed chłopakiem, po czym wyszłam z lokalu. Zza chmur wyszło słońce, więc udałam się do parku. Między drzewami jest ukryte małe jeziorko. Odkąd przyleciałam do cioci przychodzę tu zawsze gdy mam zły humor, bądź chcę pobyć po prostu sama. 
Rozsiadłam się na ławce, twarzą do słońca. Wyłączyłam telefon i schowałam go do torebki. 
Pewnie ktoś może teraz pomyśleć "Sama jesteś sobie winna. Powinnaś być świadoma konsekwencji bycia w związku z gwiazdą". Ale co ja mogłam? Uczuć się nie wybiera. Nie można od tak wybrać sobie osobę na mieście i pomyśleć " Oooo on, on będzie idealny na mojego chłopaka. Zakocham się w nim" Gdyby tak było to świat byłby pełen idealnych związków i ludzi. Ale na co to komu? Zawsze znajdzie się ktoś kto chcę zniszczyć twoje szczęście. Zaufanie, które Niall już raz prawie zerwał w tym momencie urwało się jeszcze mocniej. Kocham go, ale co mi takim chłopaku, który za 2 tygodnie wymieni mnie na blondynkę o długich nogach?

Dopiero gdy zaczęło się robić ciemno, wstałam i zaczęłam kierować się do samochodu. Włączyłam po drodze telefon, na którym miałam 3 nieodebrane połączenia od Harry'ego, 5 od Lucy i 1 od Nialla. Wysłałam każdemu sms'a, że wracam do domu, po czym wsiadłam do swojego samochodu. Po chwili parkowałam w garażu, gdzie swoją drogą posprzątałam z tatą ostatnio. 
Na huśtawce za domem siedziała moja kuzynka z Nikolą. 
- Hej - podeszłam do nich i usiadłam obok. 
Nie naciskały, nie pytały, czekały... Czekały, aż sama im opowiem.
- Już wiesz Nikola dlaczego nie chciałam mieć chłopaka w Polsce. 
- Rozmawiałaś z Niallem lub Harry'm? Martwią się o ciebie.
Poczułam dłoń kuzynki na ramieniu, co spowodowało, że po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. 
- Nie, napisałam im tylko, że jadę do domu. Nawet nie sprawdziłam czy coś odpisali - mówiąc to wyciągnęłam telefon. Nic od blondyna i 2 wiadomości od Harry'ego. 
W pewnym momencie usłyszałyśmy samochód na podjeździe. Ruszyłyśmy w tamtym kierunku, a naszym oczom ukazał się Liam z Louisem. 
- Pogotowie ratunkowe "Najlepsi przyjaciele o każdej porze dnia i nocy" melduje się na miejscu. Jakie ofiara ma obrażenia? 
- Zranione serce.
W tym momencie pozwoliłam sobie na płacz. Pozwoliłam im się przytulić i na chwilę zapomnieć. Ta chwila trwała zaledwie dwie minuty, ale sprawiła, że się uśmiechnęłam. 
- Dziękuję.
- Od tego nas masz. I czynne całodobowe sklepy z jedzeniem.
- Chodźcie do środka. Trzeba się zająć tym jedzonkiem. 

***

- To kiedy wracacie do domu? - spytał Louis przy kolacji.
- Za 4 dni. W piątek wracamy do domu.
- To musimy wykorzystać ten czas najlepiej jak potrafimy. Ty i ja, jutro, obiad na mieście, a wieczorem wychodzimy wszyscy do klubu - rzekł Liam patrząc na mnie. 
- Niech będzie, ale proszę cię... Bez żadnych akcji, chcę spędzić miło popołudnie - spojrzałam błagalnie na chłopaka.
- Mówisz masz.
Przechyliłam głowę by przyjrzeć się brunetowi. Uśmiech, który nie schodził mu z twarzy był zaraźliwy. Spojrzenie tak delikatne jak spojrzenie małego dziecka uspokajało wewnętrznie. Dotyk sprawiał, że człowiek od razu czuł się bezpiecznie. I głos, głos pełen emocji, ciepła i akceptacji. To wszystko należało do chłopaka siedzącego przede mną.
Złapałam z nim kontakt wzrokowy i ugięły się pode mną kolana. 
W tym momencie już wiem. Wiem, że czuję coś do tego chłopaka i gdyby nie mój wyjazd chciałabym rozwinąć to uczucie.


                            

niedziela, 17 czerwca 2018

55. Szkoda by było, żeby to cię zniszczyło.

                * MALWINA *

Kolejny tydzień minął, a ja byłam coraz bliżej wyjazdu do domu. Spędzałam jak najwięcej czasu z rodziną, ale też z chłopakami. Liam zaczął się pomału przenosić do swojego domu. Każdy pomagał mu jak mógł i już w niedziele wieczorem siedzieliśmy całą ekipą w jego w salonie. 
- Czegoś tu brakuje - powiedziałam bardziej do siebie, ale na głos.
- Co masz na myśli? - spytał Liam siadając obok Lucy. 
- No właśnie nie wiem. Tak jakby kobiecej ręki tu brakuje. 
- W takim razie śmiało. Co proponujesz?  - powiedział podając mi swojego laptopa. 
- Niall? Jak nazywa się ten kwiat, co masz na parapecie w pokoju? - spytałam blondyna, który rozmawiał z Lucy.
- Nie wiem, storczyk? - wzruszył ramionami.
- Tak, storczyk. Sprawdzałam jak mnie słuchasz. Może jakieś kwiaty? - zwróciłam się do chłopaka obok mnie.
- Może być - uśmiechnął się słodko, na co na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
Złożyliśmy zamówienie na kwiaty i inne dekoracje do domu, które mają być dowiezione jutro z samego rana.  
- Zamawiamy coś do jedzenia? - zapytał Niall, gdy usiadłam ponownie obok niego.
- Ja jakoś nie jestem głodna, ale jak chcecie to zamawiajcie - chłopak zmarszczył brwi słysząc moje słowa, ale nic nie powiedział.
Przez kolejną godzinę dyskutowaliśmy na temat aktualnego rankingu w piłce nożnej.
- Ja będę się już zbierać kochani - zwróciłam się do wszystkich. - Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia przed wyjazdem - powiedziałam widząc ich miny. 
- Ale zobaczymy się jutro? - zapytał Harry.
- Jasne. Przecież nie mogę opuścić naszego wyjścia na kawę - zaśmiałam się do chłopaka, po czym wstałam i udałam się do przedpokoju.
Ubrałam buty, po czym spojrzałam na chłopaka przede mną. Opierał się o framugę z założonymi rękoma. Lekki uśmiech wkradł się na moje usta widząc go. Pokręciłam głową by zachować powagę, po czym zwróciłam się do bruneta.
- Będziesz pamiętał, by podlewać kwiaty?
- Raczej tak - zaśmiał się. 
- Może zrób sobie przypomnienie w telefonie?
Chłopak pokiwał głową z rozbawieniem. Podeszłam do niego i zbliżyłam swoją twarz do jego.
- Do zobaczenia Liam.
Pocałowałam go delikatnie w policzek i wyszłam. Po chwili włączyłam się do ruchu na drodze i jechałam w kierunku sklepu cioci. 

Mijane budynki rozmywały się za mną. Ludzie, mimo później godziny spacerowali bo mieście. Dzieci bawiły się na placu zabaw, a ich mamy plotkowały ze sobą nawzajem. Nikt nie zwracał uwagi na przejeżdżających obok nich nastolatków na deskorolkach. Każdy zachowywał się jakby to wszystko było naturalne. Miejsce wymarzone do zamieszkania. 



                                                         ~*~



- Możesz iść do domu Malwina. Ja się wszystkim zajmę.
Spojrzałam na asystentkę cioci. 
- Nie wiem czy tego chcę - powiedziałam pod nosem, ale dziewczyna i tak to usłyszała.
- Coś się stało? 
- Nie, wszystko w porządku. Dasz sobie radę sama? - zaczęłam ubierać już kurtkę.
- Tak. Poradzę sobie. Do jutra Mal. Wyśpij się, bo widzimy się z samego rana.
- Dobranoc.


Po niespełna 10 minutach byłam w domu. Krzyknęłam, że jestem, po czym udałam się do swojego pokoju. Wchodząc potknęłam się o walizkę, którą zostawiłam w pośpiechu rano. "Muszę przestać rozkładać wszystkie rzeczy po całym pokoju" pomyślałam. 
Zgarnęłam z łóżka piżamę i udałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu, ubrana w piżamę odpisałam na naszej grupie chłopakom i położyłam się do łóżka. Nastawiłam budzik na 6 rano,po czym zgasiłam światło i zasnęłam.





                                                          〜•〜  




Następnego dnia w pracy pojawiłam się punktualnie, czego nie można powiedzieć o Lucy. Zaspana z kawą w ręku, weszła do budynku. Zaczęła narzekać na pogodę, komunikację miejską (którą i tak nie jeździ) i jedzenie w kawiarni obok. 
- O której wróciłaś do domu?
- Jakoś o 2? 
- To wszystko jasne. Leć na zaplecze, tam możesz się poobijać a przy okazji rozpakujesz nową dostawę. Potem się zamienimy - popchnęłam ją lekko w stronę magazynu. 
Posłała mi wdzięczny uśmiech i tyle ją widziałam przez kolejne dwie godziny. W czasie przerwy udałam się by zobaczyć co moja kuzynka robi.Widok jaki mnie zastał wcale mnie nie zdziwił. Spała na stercie ubrań. Nie budząc jej wyszłam na sklep w tym samym momencie co wszedł Harry. 
- Przyszedłem sprawdzić jak się mają moje przyjaciółki - uśmiechnął się wesoło  moim kierunku. 
- Ja, jak widzisz bardzo dobrze, ale gorzej ma się Lucy. Późno wróciła od Liama i teraz odsypia.
- Kazałem jej jechać wcześniej ale uparła się, że siedzi do końca. 
- Cała ona.
Do sklepu weszły dwie dziewczyny. Przeszły obok Harry'ego obojętnie, co go zdziwiło.
Podążyłam wzrokiem za nimi, ale weszły między regały. 
- Nasza kawa aktualna? - zwróciłam się do chłopaka.
- Jasne. O 16?
- Pasuje. Spotkamy się na miejscu. Muszę jeszcze trochę popracować.
- W takim razie do zobaczenia.
Harry wyszedł, a do kasy podeszły dziewczyny, które nas minęły. Podczas gdy ja kasowałam ich ubrania, cały czas czułam na sobie ich wzrok.
- Mogę wam jeszcze w czymś pomóc? - spytałam najgrzeczniej jak potrafiłam. 
- To ty jesteś dziewczyną Nialla?
- Tak - rzekłam, po czym podałam im torby.
- Do czasu.
- Co masz na myśli? - przyjrzałam się dziewczynie uważnie. Miała może z 15 lat, a jej makijaż można by szpachelką ściągać. 
- To, że on się tobą szybko znudzi. Nie chce, żebyś mnie źle zrozumiała, ale takich jak ty było przed tobą sporo. Spotykał się z jakąś dziewczyną miesiąc, po czym znajdował sobie kolejną i tak w kółko. Może pomyślisz teraz, ze chce sprawić ci przykrość, ale nic z tych rzeczy. Wydajesz się miłą i mądrą dziewczyną, ale widać, że nie żyjesz światem celebrytów. Szkoda by było, żeby to cię zniszczyło.
Kończąc swój monolog, uśmiechnęła się delikatnie, po czym obie wyszły. 
Stałam w osłupieniu nie wiedząc co powiedzieć.