poniedziałek, 3 kwietnia 2017

50. Świetny pomysł.

- Masz te klucze? Zimno mi - spojrzałam zirytowana na Lucy, która próbuje znaleźć klucze w swojej torebce.
- Jak przestaniesz marudzić to je szybciej znajdę - burknęła i wreszcie otworzyła drzwi.
Powiesiłam kurtkę na wieszaku i poszłam do kuchni. Na stole leżał talerz z ciastkami zrobionymi przez ciocię. Zwinęłam jednego i zjadłam z uśmiechem na twarzy. Lucy, która właśnie weszła do pomieszczenia spojrzała na mnie i nic nie mówiąc powtórzyła moją czynność. 
Gdy zjadłyśmy połowę ciastek pożegnałyśmy się i każda poszła do siebie. W pokoju podłączyłam telefon do ładowania i poszłam do łazienki odbyć wieczorną toaletę. Ubrana w piżamę położyłam się na łóżku z laptopem na kolanach. Sprawdziłam wszystkie portale społecznościowe, na końcu weszłam na stronę uczelni, w której będę studiować. Nie było żadnych informacji dla nowych studentów, więc wyłączyłam urządzenie, zgasiłam lampkę i poszłam spać.


Obudziłam się przez słońce świecące mi w oczy. Zakryłam poduszką głowę, myśląc, że mi to coś da. 
- Wstała śpiąca królewna? - słysząc głos mojej kuzynki podskoczyłam na łóżku. Odkryłam twarz i spojrzałam na brunetkę, która siedzi na ławie przy oknie.
- Co ty tu robisz? Długo tak siedzisz?
- Przyszłam jakieś pół godziny temu, bo nikogo nie ma w domu, a mi się nudzi. Spałaś więc siedziałam sobie tu i zastanawiałam się jak cię obudzić. Zauważyłaś jakie mamy dzisiaj słoneczko? - uśmiechnęła się szeroko i usiadła obok mnie na łóżku.
- Jesteś niemożliwa - zaśmiałam się do niej. - Dlaczego nikogo nie ma?
- Mama z Nikolą poszły już do sklepu. Dzwonił też Liam i się pytał co z tobą, bo mu nie odpisujesz - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Naprawdę zadzwonił z takiego powodu? Co za człowiek - wzięłam telefon do ręki i przejrzałam wiadomości. - Faktycznie... dwa nie odebrane połączenia i 7 wiadomości.
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- Nie. Dlaczego pytasz? - chcąc uniknąć dalszych pytań wstałam z łóżka i poszłam go garderoby. Niestety Lucy poszła za mnie bacznie mi się przyglądając.
- Pytam, bo dziwnie się zachowujesz w jego towarzystwie. Nie patrzysz na niego, a jak już patrzysz to tak jakbyś chciała go zjeść - spojrzałam na nią, ale szybko odwróciłam wzrok. - Dużo czasu spędzacie razem. Jak nie kawa to jakiś spacer. Nawet obiad kiedyś wzięłaś dla nie inny, twierdząc, że cię o to prosił, a wcale tak nie było. Co jest grane?
- Chyba się w nim zakochałam - mówiąc to wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na ławie.
- Zakochałaś się w nim? W Liamie? 
- Tak.
- Nie żartujesz? - kątem oka widziałam jak siada naprzeciwko mnie i przygląda mi się wyczekując odpowiedzi.
- Nie Lucy. Nie żartuje. W takich sprawach nie należy żartować.
- Wiem... Ja po prostu jestem w szoku.
- Dlatego chciałam stąd wcześniej wyjechać. Chciałam to wszystko zakończyć zanim cokolwiek by się zaczęło.
- Przed uczuciem nie należy uciekać. Liam to wie? I Niall?
- Nie! Chcę, żeby zostało tak jak jest. Za jakiś czas wyjeżdżam i wszystko wróci na swoje miejsce.
- Jesteś pewna? - spytała patrząc mi prosto w oczy.
- Jestem - powiedziałam powstrzymując łzy.
- W takim razie nie było tematu. Idziemy na śniadanie? Jestem głodna jak wilk - jej nastrój się diametralnie zmienił.
- Jasne - odwzajemniłam jej uśmiech i dała się zaciągnąć do kuchni.



LUCY

Malwina szykowała kawę, kiedy ja robiłam tosty. 
- Jak zamierzasz to ukrywać? Wiesz, wydaje mi się, że skoro ja to widzę to reszta też to za jakiś czas zauważy - zadałam jej pytanie, które chodziło mi po głowie od początku rozmowy.
- Będę starała się zachowywać naturalnie - wzruszyła ramionami i powróciła do poprzedniej czynności.
Przy jedzeniu naszą rozmowę przerwał mój telefon. Odebrałam szybko bawiąc się łyżeczką.
- Słucham?
- Lucy? Hej, słuchaj Paul chciałby się z wami widzieć. Ma do was sprawę, a konkretnie do Malwiny. Mogłybyście wpaść popołudniu do jego biura?
- Hej Liam. Pewnie, przyjedziemy. Też tam będziecie? - spojrzałam na kuzynkę, która zatrzymała tosta w połowie drogi do ust.
- Nie. Zabronił nam przyjeżdżać - pokazałam brunetce kciuka w górę. - Może wieczorem byście wpadły do nas? 
- Świetny pomysł. W takim razie do później - rozłączyłam się zanim uzyskałam odpowiedź. 
- O co chodziło? - Mal wierciła się na krześle jak małe dziecko.
-  Mamy się stawić popołudniu u Paula. Ma jakąś sprawę do ciebie, a potem jedziemy do chłopaków.
- Świetnie.
- Będzie dobrze. Musisz być tylko czujna co do swojego zachowania - uśmiechnęłam się do niej zachęcająco. W odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową i uśmiech.   


                                     ------------------------------------    

Wiem, że rozdział jest krótki, ale następny postaram się dodać dłuższy.
Napiszcie w komentarzach czy wam się podoba, bo mam wrażenie, że piszę to wszystko dla siebie.
Chce udoskonalać moje opowiadanie razem z wami.