niedziela, 29 lipca 2018

58. Chyba za dużo wypiłeś Niall.

LUCY 
Od razu po przyjściu do klubu, udałam się do baru. Coś czuję, że to będzie długa noc i muszę się przygotować. 
- Najmocniejszego drinka poproszę - zwróciłam się do barmana i przeszukałam wzrokiem pomieszczenie. 
- Nie ma go jeszcze. Napisał mi, że będzie o 20 - powiedział Louis, widząc moją minę. 
- Trzeba go pilnować. Nie mam zamiaru jeździć po komisariatach przez niego. 
- Myślisz, że pobije Liama? 
- Mal powiedziała, że Niall nie przejął się samym zerwaniem, a pytał się czy kocha Liama. Więc tak, sądzę, iż Niall nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. 
- Spokojnie, damy sobie z nimi radę - objął mnie ramieniem i zaprowadził do stolika. 
- A przejrzałaś już ulotki hoteli? 
- O matko. Zapomniałam. Przepraszam Lou, przez te pakowanie Mal zapodziały się gdzieś w domu. 
- Nic się nie stało, potem możemy razem je przejrzeć. 
Spojrzałam w niebieskie tęczówki chłopaka i się uśmiechnęłam. Jakieś dwa tygodnie temu Louis zaproponował mi wspólne wakacje. Kim bym była jakbym się nie zgodziła? 
- Mal wie? 
- Jeszcze nie. Zamierzam jej jutro powiedzieć. 
- Nie naciskam, ale nie powinnaś tyle czasu przed nią tego ukrywać. W końcu to twoja kuzynka. 
- Wiem Louis - burknęłam. 
- Nie denerwuj się i zobacz kto do nas zawitał. Podążyłam za wzrokiem bruneta i zobaczyłam idącego w naszą stronę Nialla. Ubrany jak zawsze, włosy ułożone jak zawsze, lecz brakowało tego zaraźliwego uśmiechu. Szedł skupiony do naszego stolika, nie witając się z fankami. Utkwił swój wzrok w nic nie świadomym Liamie, który rozmawia tyłem do niego z Harry'm. 
- Cokolwiek chcesz zrobić to nie tutaj Niall - powiedział Lou stanowczym tonem. 
- Pozwolisz, że sam zadecyduje - przeszedł obok bruneta i usiadł obok mnie. 
- Hej Niall - przywitałam się. 
- Hej Lucy, jak się masz? 
- W porządku, a ty? 
- Chyba bywało lepiej. 
- Pamiętaj, że masz mnie. Jeśli chcesz porozmawiać to wystarczy jedno słowo. 
- Dzięki - wymusił dla mnie delikatny uśmiech. 

MAL
- Idziesz kochanie ze mną na zakupy? Wiem, że się pakujesz, ale pomyślałam, że może przyda ci się przerwa - zza drzwi wyłoniła się głowa cioci.
- Oczywiście, przebiorę się tylko.
Zrzuciłam dresy i luźną bluzkę z siebie, a na ich miejsce włożyłam dopasowane czarne spodnie oraz szary sweterek. 
Zgarnęłam telefon z biurka, po czym zbiegłam po schodach do salonu.
- Jestem gotowa - oświadczyłam siadając obok cioci.
- Świetnie. Chodź w takim razie.

Droga minęła nam na rozmowie o sklepie. Zaparkowałyśmy blisko wejścia, by potem nie taszczyć zakupów przez cały parking.
Z listą w ręku krążyłyśmy między regałami, co jakiś czas sięgając po potrzebne nam produkty.
- Nie miałam okazji ci podziękować za to co robisz w sklepie. 
- Ohh nie masz za co dziękować, po to tu przyjechałam - uśmiechnęłam się w jej stronę.
-Wiem, ale czasami mam wrażenie, że gdybyś się nie zjawiła to ten sklep nie prosperował by tak jak teraz. Potrzebna mi była opinia kogoś z zewnątrz.
- Dzwoń do mnie jeśli będziesz miała jakieś pytania. Odbiorę jeśli nie będę na wykładach, albo oddzwonię od razu po nich.
- Widzisz nawet nie zapytałam jak się mają twoje przygotowania do studiów - uśmiechnęła się lekko zawstydzona.
- Jak na razie to nijak prawdę mówiąc - zaśmiałam się. - Gdy tylko wrócę do domu to muszę jechać na uczelnie podpisać wszystkie papiery, zobaczyć pokój w akademiku i zacząć się pakować. 
- Gdyby Lucy była taka zorganizowana jak ty - odrzekła.
- Da sobie radę. Nie takie rzeczy robiła. Ona ma wszystko na wyciągnięcie ręki, 10 minut samochodem i jest na uczelni. 
Dojechałyśmy do kasy, więc zaczęłam wypakowywać towar na taśmę. Z zapłaconymi produktami udałyśmy się do samochodu.
- Teraz ty prowadzisz - powiedziała ciocia i rzuciła mi kluczyki.



LUCY
Godziny mijały, a my bawiliśmy się coraz lepiej. Barman przynosił nam coraz więcej alkoholu, przez co chłopaki byli w lepszych nastrojach z godziny na godzinę. 
- Mogę prosić do tańca?
Podałam dłoń Louisowi, po czym ruszyliśmy na parkiet. Z głośników leciała piosenka idealna do szybkiego tańca we dwójkę. Brunet położył jedną dłoń na mojej talii, a drugą przyciągnął do siebie tak, że stykaliśmy się klatkami.
- Wszyscy się gapią - spojrzałam ponad jego ramieniem na loże, gdzie siedzieli pozostali. 
- Przeszkadza ci to? Bo mi nie - zakręcił mną i z powrotem byłam w jego ramionach.
- Nie... Chociaż może trochę.  
- Pomyśl o czymś innym. Pomyśl o wakacjach, na które jedziemy za tydzień. O słońcu, które będzie muskało twoją skórę - przejechał dłonią po moim odkrytym ramieniu. - O plaży, na której będziesz leżeć całymi dniami.
- Mów dalej - powiedziałam gdy przestał mówić.
- Pomyśl o jedzeniu, którego będziesz miała pod dostatkiem. O drinkach, które będziemy pić w barze na plaży. O zachodzie i wschodzie słońca. 
- Dziękuję.
W odpowiedzi dostałam pocałunek w czoło. Niby mały gest, ale tak czuły, że w tym momencie nic innego do szczęścia mi nie jest potrzebne.

 
                                                        ***

Niall nie sprawiał wrażenia jakby chciał coś zrobić Liamowi, do czasu gdy oboje wpadli na siebie. Wokół nich zaczęły zbierać się fanki nieświadome całej sytuacji. Odgoniłam je, ale co chwilę wracały. Wyprowadziłam, więc chłopaków na dwór, ciągnąc za sobą Louisa. Stanęłam między Niallem a Liamem i czekałam w spokoju na ich ruch. Blondyn spoglądał złowrogo na bruneta, ale się nie ruszał. 
- O co chodzi? - odezwał się pierwszy Liam. Nie otrzymał odpowiedzi, więc spojrzał się na mnie pytająco. 
- Lepiej będzie jak... 
- Gdybyś nie był moim przyjacielem to bym cię uderzył - przerwał mi Niall. 
- Uderzył? Za co niby? 
- Za spotykanie się za moimi plecami z moją dziewczyną. 
- Chyba za dużo wypiłeś Niall - odrzekł brunet, po czym zaczął się kierować do budynku. 
 - Nie skończyliśmy rozmawiać - szarpnął Liama za rękaw. 
- To nazywasz rozmową? Jak na razie to mnie oskarżasz o nie wiadomo co! 
- Chcę wiedzieć co robiłeś za moimi plecami z Mal. 
Między nami zapadła cisza, a Louis gotowy wkroczyć w każdej chwili, stanął przede mną by w razie konieczności mnie ochronić. 
- Chcesz znać prawdę? Proszę bardzo. Podczas gdy ty przesiadywałeś w domu przed telewizorem, twoja dziewczyna się nudziła, a powinna spędzać swój czas z tobą. Zamartwiała się czy wszystko u ciebie w porządku, ale ty wolałeś wychodzić na imprezy. Dla twojej wiadomości, to ja spędziłem z nią wszystkie popołudnia na gadaniu o głupotach w kawiarni. Chciałem by jej ostatnie dni u cioci spędziła z uśmiechem na twarzy. I wiesz co? Udało mi się to! To chciałeś usłyszeć?
Brunet odwrócił się napięcie i odszedł, zostawiając nas samych. 
- Wiesz co Niall? Jestem szczęśliwa, że to właśnie z Liamem moja kuzynka spędza swoje ostatnie dni tutaj. Ty potrafisz się tylko użalać nad sobą i wszystkich przygnębiać. Zastanów się nad tym co robisz, bo w końcu zostaniesz sam - rzekłam, po czym udaliśmy się z Louisem do taksówki. 

MAL
W czasie gdy wszyscy bawili się w klubie, ja pakowałam swoje rzeczy do walizek. Przyjechałam z dwoma, a wyjeżdżam z czterema. Byłam w trakcie zapinania jednej z walizek, gdy dostałam smsa. 

LUCY 
Liam pojechał do domu bez żadnych obrażeń, Niall się jeszcze bawi, a ja zostaję dzisiaj na noc u chłopaków. Będę miała blondyna na oku. Mam nadzieję, że nie zanudziłaś się beze mnie. Widzimy się jutro do południa. Dobranoc kochana. 

Odpisałam szybko blondynce po czym wróciłam do poprzedniej czynności. Odstawiłam gotowe walizki pod ścianę i z piżamą w ręku udałam się do łazienki. Po 10 minutach wyszłam z zaparowanego pomieszczenia gotowa do spania. Położyłam się wygodnie i zasnęłam.

poniedziałek, 2 lipca 2018

57. Na co masz ochotę?

Następnego dnia obudziłam się gdy na zegarze nie było jeszcze 8. Nie wiedziałam co zrobić z czasem do śniadania, więc wzięłam laptopa z szafki i weszłam na stronę, gdzie mogę kupić bilety na samolot. Zarezerwowałam dwa bilety z możliwością zapłacenia na lotnisku, po czym klapnęłam urządzenie. W piątek wracam do domu, a to znaczy, iż moja historia z One Direction się wkrótce zakończy.

Gdy wstawałam z myślą pójścia do łazienki, drzwi mojego pokoju się otworzyły, a zza ich rogu wyłoniła się głowa Liama.
- Cześć Mal.
- Dzień dobry. Nie mieliśmy się spotkać na obiedzie? 
- No tak, ale pomyślałem, że na śniadanie też możemy wyskoczyć.
- Oczywiście, daj mi chwilę - powiedziałam, po czym zniknęłam za drzwiami łazienki. 
Liam jest tutaj... A ja jestem piżamie i to w słoniki! Nie mógł się później zjawić? Ci faceci to mają wyczucie czasu. 
- Jak jest na dworze? 
- Chłodno. Lepiej ubierz coś cieplejszego! 
- Wiesz co, myślałam o tym wyjściu dzisiaj do klubu i chyba bym wolała zostać w domu. To moje ostatnie dni tutaj i nie chcę ich przeleżeć z kacem w łóżku - rzekłam, gdy weszłam do pokoju.
- W takim razie zostaniemy w domu i urządzimy sobie filmowy wieczór.
- Wy idźcie! Ja zostanę i będę się pakować. Dobrze wam zrobi taki wypad. 
- Nie możesz zostać sama.
- Nic mi nie będzie Liam. Nie mam 5 lat - powiedziałam.
- Jesteś pewna?
- Tak.
Spojrzałam na chłopaka, a na moje usta wkradł się uśmiech. 
- Gotowa?
Pokiwałam głową po czym wyszliśmy z pomieszczenia. Napisałam na kartce, że wychodzę i udaliśmy się do samochodu. 
Droga mijała nam na przyjemnej rozmowie, podczas której musieliśmy zahaczyć o dom bruneta. 
- Widzę, że podlałeś kwiaty - rzekłam, gdy weszliśmy do salonu.
- Po coś mam ustawione to przypomnienie - zaśmiał się.
Na ścianie wiszą nasze zdjęcia, z koncertów, ale również z wesołego miasteczka. Na jednym idę z Liamem pod rękę. Śmiejemy się siebie, a wesołe iskierki błyszczą nam w oczach.
- Możesz je wziąć na pamiątkę. Chcę, żebyś miała coś co będzie ci o mnie przypominać - powiedział brunet.
- Zawsze będę o tobie pamiętać Liam - wyszeptałam.
Ciszę między nami przerwał mój dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis Niall.
- Odbierz, poczekam przy samochodzie - odrzekł Liam, po czym wyszedł.
Odprowadziłam chłopaka wzrokiem do drzwi, a upewniając się, że wyszedł odebrałam. 
- Cześć Niall.
- Hej. Masz może wolne popołudnie?
- Późne popołudnie mam wolne. Chcesz się spotkać?
- Tak. Dawno się nie widzieliśmy, po za tym chyba musimy pogadać - powiedział ciszej. 
- Dobrze, przyjadę do ciebie około 18? Pasuje ci?
- Tak, będę czekał. Do zobaczenia Mal.
Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Wyszłam na dwór, gdzie czekał na mnie Liam.
- Możemy jechać - powiedziałam, po czym wsiadłam do auta.

***

Dojechaliśmy do bardzo popularnej kawiarni u dzisiejszej młodzieży tzw. Starbucksa, ale dużo ludzi miało ten sam pomysł, by zjeść tu śniadanie, więc przenieśliśmy do budynku obok. Znajduję się tu kawiarenka prowadzona przez starszą przemiłą panią. Nie było bardzo tłoczno, więc wybraliśmy stolik najbardziej oddalony od drzwi wejściowych. W całym pomieszczeniu pachniało świeżo upieczonym jabłecznikiem i zmieloną kawą. Za barem stała młoda dziewczyna w firmowym fartuszku, która cały czas spoglądała na Liama.
- Może pójdziesz zamówić? - kiwnęłam w stronę dziewczyny, która odwróciła wzrok. 
- Na co masz ochotę? - uśmiechnął się pokazując zęby.
- Na jabłecznik, którym tak pachnie oraz herbatę z miodem i cytryną. Trzymaj - wyciągnęłam banknot, w celu zapłacenia za siebie, lecz Liam był szybszy.
- Schowaj to, bo się obrażę. Nigdy nie będziesz płacić za siebie w moim towarzystwie - udał urażonego, po czym podszedł do baru.
Liam od tyłu prezentuję się tak samo dobrze jak od przodu. Jak on może nie mieć dziewczyny? Z taką osobowością, wyglądem i głosem na pewnie nie jedna dziewczyna chciałaby być tą jedyną. 
- Rozmawiałaś z Harry'm? 
- Nie. Muszę potem do niego zadzwonić. 
- To zrób to jak najszybciej. Martwi się, że cię zawiódł. 
- Nie potrzebnie. Chciał dobrze, nie musi się niczym martwić. 
Brunet przyjrzał mi się, jakby próbował wyczytać z mojej twarzy moje prawdziwe emocje.
- Nie rozmawiajmy o tym. Mam lepszy temat do obgadania. Czy zauważyłaś wczoraj, że Louis bardzo blisko siedział obok Lucy? Nie chcę tworzyć plotek, ale oni chyba od dawna kręcą ze sobą. On cały czas jest zapatrzony w telefon, śmieje się do niego jak mysz do sera. Wiem, że nie powinienem, ale zajrzałem mu do telefonu i były tam same wiadomości od Lucy.
Zauważyłam ostatnio, że moja kuzynka buja w obłokach, ale nigdy bym nie pomyślała, że Louis ma z tym coś wspólnego.
- Jeśli tak jest, a ona mi nic nie powiedziała to musi to być coś poważnego. Musisz ich dzisiaj obserwować w klubie.
- Tak jest - zasalutował, co spowodowało u mnie wybuch śmiechu.
- Miło, że się śmiejesz ze mnie.
- Nie śmieje się z ciebie tylko do ciebie - cmoknęłam w powietrzu w jego stronę.

***

Z obiadu musieliśmy zrezygnować, ponieważ Liam dostał wezwanie do studia na jakieś ważne spotkanie przed ich przerwą. Odwiózł mnie do domu, gdzie mogłam się przygotować na spotkanie z Niallem. 
Zostały mi tutaj 3 dni i chciałabym je spędzić w miłej atmosferze, lecz nie uda mi się to jeśli cały czas będę myślała o tym, że w pewnym momencie będę musiała z nim zerwać. Zrobię to dzisiaj, zerwę z nim dzisiaj, a tym samym dam sobie czas na poukładanie wszystkiego w głowie, a on nie będzie musiał już mnie olewać jak robił to do tej pory. Pozbierałam wszystkie jego rzeczy do wolnej torby, do której potem włożę moje. Byłam w trakcie ubierania kurtki gdy do mojego pokoju weszła Lucy.
- Wybierasz się gdzieś?
- Tak, jadę się spotkać z Niallem.
- A co masz w torbie? - spojrzała na przedmiot na łóżku.
- Jego rzeczy. Pozbierałam wszystkie, żeby mu oddać.
- Chcesz z nim... No wiesz, zerwać?
- Tak. Muszę to zakończyć zanim wyjadę. 
- Rozumiem. A dzisiaj idziesz z nami?
- Nie. Zostanę w domu, spakuje moje ciuchy, żeby je już wysłać. 
- Nawet nie wiesz jak nie chcę, żebyś wyjechała - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Tylko nie płacz! - podbiegłam do niej i mocną ją przytuliłam. 
- Przepraszam, ale jesteś dla mnie jak siostra. Jedź już do Nialla, nie zatrzymuje cię. Ale jakbyśmy się już nie widziały, to będę mieć oko na Liama i Nialla. Nie wiem czy wspomnisz Horanowi o Liamie, ale tak na wszelki wypadek będę ich pilnować z chłopakami.
- Dziękuję - powiedziałam, po czym blondynka wyszła.  

***

Przed domem chłopaków znalazłam się równo o 18. Otworzył mi Louis z kubkiem w ręce.
- Mal! Jak się ma moja najlepsza psiapsi?
- My sobie potem pogadamy, a teraz pozwolisz, że pójdę pogadać z Niallem. 
- Domyśliłem się, że nie jesteś tu dla mnie - powiedział i wszedł do kuchni. - Jest u siebie, jak zwykle w sumie - wymamrotał zanim zniknął.
Udałam się więc do pokoju blondyna, w którym spędziłam naprawdę wiele godzin. Zapukałam, ale weszłam bez otrzymania odpowiedzi. Niall siedział na łóżku z gitarą na kolanach i nucił pod nosem. 
- Cześć - przywitałam się.
- Hej. Siadaj - pokazał krzesło przy biurku. 
- Dzięki. Co słychać? 
- Wszystko w porządku, stare dzieje, a u ciebie?
Czy teraz tak będzie wyglądać nasza każda rozmowa? 
- Niall wiem, że raczej nie chciałeś się spotkać bez powodu. 
- Chcesz coś do picia?
- Nie. Ale skoro nie potrafisz zacząć to ja to zrobię. Nie wiem czy zauważyłeś, ale od jakiegoś czasu się nie dogadujemy. Albo się kłócimy albo jest między nami cisza. Nie tak sobie wyobrażam związek z kimś. Do tego doszły mnie słuchy o twojej przeszłości miłosnej, o której nikt nie raczył mnie poinformować. Może sama powinnam sobie to znaleźć w internecie, ale kto by myślał o takim czymś na moim miejscu? 
Rozmawialiśmy kiedyś, że będziemy musieli zakończyć nasz związek gdy będę wracała do domu. I w tej kwestii nic się nie zmieniło. Robię to z ogromnym bólem serca, ale to jest właśnie ten moment. Zawsze będziesz w moim sercu, ale już nie na miejscu chłopaka lecz przyjaciela. Robię to dla swojego dobra, ale również dla twojego. Nie będziesz musiał się przejmować, że wyszedłeś ze znajomą na kawę, ja się o tym dowiem i oskarżę cię o zdradę. Ułóż sobie życie z kimś  z kim będziesz szczęśliwy. Znajdź kogoś kto pokocha cię tak jak ja cię kochałam - skończyłam mówić i czekałam na jakąkolwiek reakcję ze strony blondyna. Siedział wpatrzony we mnie, ale po chwili się odezwał.
- Kochasz Liama?
- Słucham?
- Zadałem proste pytanie.
- Jaa... Czuję coś do niego, ale jest za wcześnie by stwierdzić czy go kocham. To jest jedyne pytanie na jakie cię stać? 
- Przepraszam.
- Spakowałam już twoje rzeczy. Proszę - podałam mu torbę powstrzymując niechcianą łzę, która spłynęła mi po policzku.
- Malwina przepraszam. Wiem, że powinienem coś powiedzieć, ale nie wiem co.
- Nic nie mów. Spakuj do tej torby moje rzeczy. Jak to zrobisz, wyjdę z tego domu i zniknę z twojego życia. 
Po chwili siedziałam w samochodzie. Zaczął padać deszcz, a ja się rozpłakałam.