piątek, 29 stycznia 2016

35. My nie mamy przyszłości

- Jak się czujesz Niall? - podeszłam do chłopaka, który opierał się o auto.
- Bywało lepiej. Następne parę dni spędzę tylko w hotelu.
- Mój biedaku - przytuliłam go na pocieszenie.
- Lepiej mnie nie przytulaj i nie całuj. Nie chcę, żebyś była chora - powiedział delikatnie mnie odsuwając od siebie. 
- Mi to nie będzie przeszkadzało - powiedziałam wesoło. Chłopak tylko kiwnął głową i odszedł do chłopaków. Odeszłam kawałek od wszystkich i usiadłam na ławce. 

                                       *OCZAMI LUCY*

Rozmawiałam z mamą przez telefon , gdy podszedł do mnie Zayn. Miał dziwny wyraz twarzy, więc pożegnałam się z rodzicielką i schowałam telefon do torebki.
- Co jest Zayn?
- Nic - powiedział i spuścił głowę na dół.
- Przecież widzę. Mów o co chodzi.
- Chciałbym z tobą porozmawiać, ale nie tu i nie teraz.
- To kiedy?
- Jak będziemy w hotelu. Możemy się przejść na spacer. Okay?
- No dobrze. A to coś poważnego? - nie uzyskałam odpowiedzi, bo chłopak już poszedł. 
Czy on chcę ze mną zerwać? Nie kocha mnie? Niee... Kocha mnie, prawda?

                                                                   ***

W pokojach byliśmy po dwie osoby. Paul się nie zgodził, żebyśmy były z chłopakami, więc przygarnęłyśmy z Nikolą Mal, żeby nie była sama. Przebrałam się w coś wygodnego i poszłam pod drzwi Zayna i Louisa. Zapukałam i nie musiałam długo czekać, bo otworzył mi mój chłopak. Przywitałam się z nim i od razu poszliśmy na spacer. Szliśmy w ciszy, która była przyjemna. 
- To o czym chciałeś ze mną rozmawiać? - przerwałam tę ciszę, pytaniem, na które bałam się odpowiedzi.
- O nas... - powiedział cicho.
- O nas... - powtórzyłam za nim jak echo. - A o czym konkretnie?
- Lucy nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie bardzo ważna...
- Do czego zmierzasz? - spytałam zniecierpliwiona.
- My nie mamy przyszłości - powiedział, a ja opadłam na ławkę, przy której staliśmy.
- Jak to nie mamy przyszłości?
- Pokochałem inną dziewczynę, Lucy. Inna dziewczyna skradła całe moje serce.
- Nie kochasz mnie? 
- Lucy... to nie tak, że cię nie kocham. Jesteś w moim sercu i zawsze będziesz, ale...
- Ale kochasz inną - dokończyłam za niego. Nie mogę uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam.
- Czy jest za późno, by rzec przepraszam? - zaśpiewał wers piosenki "Sorry". Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, ale nie przejmowałam się tym. Pozwoliłam, by cały makijaż mi się rozmazał. Odwróciłam się i pobiegłam w nieznaną mi stronę. Mimo wołań bruneta, nie odwróciłam się. Wbiegłam do jakiejś uliczki i osunęłam się na ziemie. Mój telefon co chwilę dzwonił, dlatego wyłączyłam go i wrzuciłam na samo dno torebki. Gdy zaczęło się robić ciemno i chłodno, postanowiłam wrócić do hotelu. Wyszłam na ulicę, na której było dużo spacerujących ludzi. 
- Przepraszam? Mogliby państwo powiedzieć, gdzie znajduję się Grand Hotel - podeszłam do starszego małżeństwa.
- Musisz iść tą drogą cały czas prosto. Na pewno dziecinko trafisz - powiedziała starsza Pani. 
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niej miło i zaczęłam iść w wskazaną mi drogę. Nie było trudno dojść do hotelu. Poszłam do recepcji, w której stała Malwina i Zayn. Schowałam się, by mnie nie widzieli.
- Jak się pojawi, proszę natychmiast zadzwonić pod ten numer - powiedziała moja kuzynka i napisała na kartce ciąg liczb. Podała młodej kobiecie za ladą i zaczęła iść w stronę windy.
- Dlaczego pozwoliłem jej odejść? - usłyszałam głos Zayn'a.
- Bo jesteś głupi - powiedziała Mal. Po głosie poznałam, że jest zła i smutna. 
- Powinnam cię teraz pobić, za to, że ją zraniłeś.
Po tych słowach rozmowa ucichła, co oznaczało, że weszli do windy. Poszłam do recepcji, przy której stała jakaś dziewczyna. Poczekałam, aż odejdzie i stanęłam bliżej lady. Recepcjonistka, gdy tylko mnie zobaczyła chwyciła telefon do ręki.
- To będzie nie potrzebne. Jadę od razu na górę, więc nie musi pani dzwonić - powiedziałam, na co blondynka kiwnęła tylko głową i odłożyła telefon.
Wjechałam windą na odpowiednie piętro i od razu skierowałam się do pokoju. Gdy weszłam do pokoju rozmowy ucichły i wszyscy, którzy byli w pokoju patrzyli się na mnie jakby zobaczyli ducha. Spojrzałam na mulata, który jako jedyny na mnie nie patrzył. W mych oczach ponownie pojawiły się łzy, ale tym razem nie pozwoliłam sobie na płacz.
- Chcę, żeby wszyscy wyszli - powiedziałam cicho patrząc na moich przyjaciół. Chłopaki przed wyjściem mnie przytulili, oczywiście oprócz Zayna. W pokoju zostały tylko dziewczyny. Przytuliłam je mocno i teraz pozwoliłam, by łzy spływały po mojej twarzy.





                                         --------------------------------------

Jest kolejny rozdział! :D 
Trochę taki przygnębiający, ale kiedyś takie rozdziały muszą się pojawić
Mam nadzieję, że się podoba i pozostawicie po sobie jakikolwiek ślad.
Do następnego :*

     czytasz -----> komentujesz ------> motywujesz

1 komentarz: